Bzdura Roku

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Bzdura roku – plebiscyt organizowany corocznie od 1996 roku przez Gazetę Wyborczą i Radio Eska[1]. Jest to konkurs na najgłupsze lub najbardziej absurdalne wydarzenie lub pomysł, jaki został w danym roku wprowadzony w Polsce. Do 2000 roku włącznie wybierano tylko bzdurę łódzką. Propozycje zgłaszają sami czytelnicy i słuchacze. Zwycięska osoba lub instytucja otrzymuje pomalowaną na złoto muszlę klozetową.

Laureaci[edytuj | edytuj kod]

1997 r. Urząd Miasta Zgierz, który wyposażył toalety dla petentów w szyfrowane zamki[1].

1998 r. Ex aequo: urzędy gmin Zgierz i Ozorków, za wynikający z braku konsultacji między nimi bałagan w numeracji stanowiącej granicę obydwu gmin ulicy Granicznej w miejscowości Sokolniki[1].

1999 r. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Łodzi za szkolenie samorządowców na Cyprze. Podczas pobytu na wyspie uczyli się m.in. techniki odsalania wody morskiej oraz wypalania węgla drzewnego[1].

2000 r. kierownik Zakładu Usług Komunalnych w Pabianicach. Za drobne uchybienia służbowe przeniósł karnie księgową z wyższym wykształceniem i 35-letnim stażem pracy na stanowisko babci klozetowej z zachowaniem dotychczasowej pensji[1].

2001 r. Urząd Marszałkowski w Białymstoku. Postanowił przyłączyć woj. podlaskie do europejskiego stowarzyszenia gmin nadmorskich. (Białystok do morza ma około 400 km)[1].

2002 r. straż graniczna za organizację ruchu na przejściu w Chałupkach-Silherovicach. Granica biegnie tam wzdłuż ulicy, co powodowało komiczne sytuacje[2][1].

2003 r. Polskie Koleje Państwowe, które podzieliły się na wiele spółek. Ofiarą reformy padł profesor z Torunia. Przyjechał do Warszawy pociągiem pospiesznym. Na Dworcu Centralnym przesiadł się do podmiejskiego pociągu osobowego, żeby dotrzeć do stacji Warszawa-Stadion. Zapłacił karę, bo choć pociąg jechał po tej samej trasie co pospieszny z Torunia, należał do innej spółki kolejowej i profesor powinien był kupić inny bilet[1].

2004 r. prezydent Szczecina, Marian Jurczyk, wprowadził zasadę, że petent ma płacić urzędnikowi za czas poświęcony załatwieniu jego sprawy. 30 groszy za minutę lub 18 zł za godzinę. Jedna z radnych zapłaciła 3 tys. zł, bo potrzebowała danych o nieruchomościach komunalnych. Urzędnikowi zajęło to 165 godzin, bo musiał zejść do archiwum 248 razy[3].

2005 r. Urząd Miasta w Płocku za most donikąd, który kosztował 190 mln zł, ale nie udało się przeprowadzić do końca przetargu na zbudowanie dróg dojazdowych i przez ponad dwa lata na ukończony Most Solidarności w Płocku nie można było wjechać[4].

2006 r. Bogumił Czubacki, burmistrz Sochaczewa, za protest, który podpisał sam przeciwko sobie[5].

2007 r. nagrody nie przyznano[5].

2008 r. prezydent Sieradza Jacek Walczak, który kazał zespołowi ludowemu "Sieradzanie" tańczyć nowocześniej uważając, że "robią mu z miasta wioskę"[5].

2009 r. Urząd Miasta Łodzi, który próbował odebrać mieszkanie rodzinie za to, że wymieniła drzwi wejściowe na antywłamaniowe[5].

Przypisy[edytuj | edytuj kod]

  1. a b c d e f g h bj: Dotychczasowi laureaci Złotej Muszli. 2005-03-31. [dostęp 2010-12-29].
  2. wirtualnemedia.pl: Bzdura Roku 2002. [dostęp 2010-12-29].
  3. pcg: Bzdura Roku rozstrzygnięta. Gazeta.pl, 2005-04-01. [dostęp 2010-12-29].
  4. Michał Jagiełło: Bzdura Roku: Złota Muszla za most donikąd. Gazeta.pl, 2006-05-14. [dostęp 2010-12-29].
  5. a b c d Marcin Markowski: Znamy Bzdurę Roku 2009. Do kogo trafi Złota Muszla?. Gazeta.pl Łódź, 2010-03-21. [dostęp 2010-12-29].