Safe as Milk: Różnice pomiędzy wersjami

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
[wersja nieprzejrzana][wersja nieprzejrzana]
Usunięta treść Dodana treść
→‎Bibliografia: interwiki
Linia 105: Linia 105:




[[de:Safe as Milk]]
[[en:Safe as Milk]]
[[en:Safe as Milk]]
[[it:Safe as Milk]]
[[no:Safe as Milk]]
[[sv:Safe as Milk]]

Wersja z 22:58, 14 gru 2007

Szablon:Album infobox Safe as Milk - pierwszy album awangardowej grupy Captain Beefheart and His Magic Band, nagrany w 1967 r. i uważany za jeden z najlepszych debiutów w historii muzyki rockowej.

Powstanie albumu

Pierwsza sesja nagraniowa do Safe As Milk odbyła się w kwietniu w Sunset Studio w Hollywood i bya właściwie jednym ciągiem problemów. Zaczęto od Sure 'Nuff 'N Yes I Do. French pamięta, że zrobili ponad 70 (!) nagrań tego kawałka, z czego wiele z fałszującym początkiem i w ogóle niedokończonych i niekompletnych. Wszyscy wyszli ze studia gęboko odczuwając niepowodzenie i czując nadchodzącą katastrofę. Na dodatek trzeba było powiedzieć gitarzyście Dougowi Moonowi, że nie jest już gitarzystą grupy. Tę sprawę pozostawiono do załatwienia menedżerowi Krasnowowi, jako człowiekowi z zewnątrz. Z wypowiedzi Douga (znaleźć ją można w dokumencie The Artist Formerly Known as Captain Beefheart) wynika, że właściwie zwolnienie z zespołu nie było dla niego zbyt wielkim problemem; zdawał sobie sprawę, że Ry Cooder jest znakomitym gitarzystą studyjnym, a on tylko normalnym gitarzystą bluesowym. To w ogóle do mnie nie pasowało. Gdy wszystko poszło trochę za daleko, trochę za bardzo dziwnie, niesynkopowanie i dziwacznie, i awangardowo w tym momencie przestało mi to pasować.

Producent Perry nie umiał w dodatku obsługiwać nowoczesnego 8-ścieżkowego sprzętu. Cooder poskarżył się Markerowi, że Perry chce ich nagrywaś w studiu RCA na sprzęcie 4-ścieżkowym, co spowoduje obniżenie jakości dźwięku, jego wyrazistości i dynamiki, a także zwiększy 2-krotnie szumy taśmy analogowej.

Ironicznie - sesje do Safe As Milk ujawniły słabość Dona jeśli chodzi o przygotowanie materiału i po prostu jako muzyka. Wszyscy chcieli być w pełni przygotowani do pracy w studiu i ćwiczyli codziennie, aby zapamiętać swoje partie w każdym utworze, i być tak blisko doskonałości jak to tylko możliwe. Alex i Ry byli oczywiście gotowi w 100%. Jerry, który właśnie został ojcem, nie przygotował dwu utworów: Abba Zaba (w którym wobec tego gra na basie Ry) i Where There's Woman (w którym na basie gra Alex). Jednak najmniej przygotowanym był Beefheart. Nie miał nawet pojęcia czy słowa będą pasowały do muzyki, tak jakby w ogóle nie ćwiczył z grupą...

W sumie jednak nieoczekiwanie sesje zaczęły przebiegać zupełnie dobrze (dzięki temu, że Ry szybko zorientował się w problemach i wziął wszystko w swoje ręce, tak że album został ukończony w niecały miesiąc) - aż do momentu nagrywania wokalu. Don dał Frenchowi wielkie pudło z małymi skrawkami papieru, na których były jakieś fragmenciki czy szkice tekstów. John spytał Co to jest? A Don na to Abba Zaba. John rozłożył więc te wszystkie skrawki na podłodze, następnie musiał je ułożyć kolejno i wreszcie przepisać ręcznie na stole, co chwilę wstając od niego i patrząc na kolejną część tekstu do przepisania. Później Perry musiał pokazywać Donowi, w którym miejscu ma zacząć śpiewać i którą część tekstu... I tak postępowano z większością tekstów do albumu.

Dalsze sesje trwały w ciągle wzrastającym napięciu. Pod naciskiem Dona zmieniano fragmenty utworów i aranżacje, a następnie przejął on przywództwo nad zespołem w dość brutalny sposób. Perry pomagał Donowi zorganizować się i porządkować jego ostatnio napisane ręcznie teksty do już nagranej muzyki. Dodał też kilka ozdobników, np. dęciaki do I'm Glad, klawikord do Call On Me oraz theremin do Autumn's Child i Electricity. Gdy Don usłyszał theremin, zażądał od Krasnowa, żeby usunąć to elektroniczne gówno! Ono jest zbyt niesamowite! Tak jakby ich muzyka miała nie być niesamowita?! Jednak z wywiadu udzielonego Eliotowi Waldowi w 1973 r. wynika, że był to pomysł Captaina i że theremin zrobił dokładnie to, co on zaplanował! Sesje miksujące trwały niezwykle długo. Miks po miksie tego samego utworu... Ale w końcu Perry oznajmił, że wszystko jest gotowe.

Marker po usłyszeniu końcowego produktu, nie był zachwycony, gdyż przeniesienie muzyki z 8 śladów na 4 - przyniosło olbrzymie straty brzmieniowe a i miksowanie Perry'ego nie było doskonałe.

Po przesłuchaniu Safe As Milk można ogólnie powiedzieć, że muzyka Captain Beefheart & His Magic Band jest wciąż jeszcze oparta na bluesie i właściwie nawet komercyjna. Jednak kilka nagrań wyraźnie wskazuje nowy kierunek, w jakim grupa pójdzie w niedalekiej już przyszłości. Szczególnie dotyczy to utworów z niemal hipnotyczną gitarą slide, gęstym, czasem zmiennym rytmem i zmianą tonacji. Wszystko to można usłyszeć zw;aszcza w Abba Zaba i Electricity.

Safe As Milk w caości pozostaje do dziś jednym z najlepszych debiutanckich albumów jakie kiedykolwiek nagrano. Niestety okazał się także jednym z najbardziej niedocenionych albumów całych lat 60. Ry Cooder w wywiadzie udzielonym w 1983 r. Alexisowi Kornerowi powiedział Wciąż myślę, że Safe As Milk to dobra płyta...co naprawdę jest dobre, to taśma-matka (...), widzisz, co poszło źle, to beznadziejne miksowanie(...). Beefheart mówi o tym tak Hank Cicalo zrobił i zmiksował album bardzo dobrze...ale potem ktoś jeszcze powtórnie go zmiksował. Musi być w tym coś z prawdy, gdyż wszystkie zagraniczne wersje albumu brzmią o wiele lepiej od dość mętnej wersji amerykańskiej, a wtedy posyłano za granicę niezmiksowane wersje albumu i każda firma filialna robiła własny miks! Najlepszą wersją płyty jest powtórne wydanie niemieckie z 1976 r. (Gold Rock).

Opis utworów

  • Sure 'Nuff 'N Yes I Do był w tym okresie jednym z najczęściej wykonywanych utworów grupy. Jest to oczywiście blues, i to związany z podróż. Sygnalizuje to nawet pierwszy wers Well, I was born in the desert... A później bohater odbywa dość metaforyczną podróż do Nowego Orleanu. Głos Dona brzmi jakby pił i używał przez całe swoje życie, a miał wówczas 26 lat. Wyraźnie zaznaczona jest już rola perkusisty Jona Frencha, który tworzy cały ten rwany, specyficzny rytm. Słychać, że zmiany rozpoczęte w Here I Am I Always Am nie były przypadkowe i jednorazowe. To był początek nowego podejścia grupy do muzyki.
  • Zig Zag Wanderer jest z kolei napędzany potężnym basem Handleya. Jest to pierwszy przykład wokalu Frencha, który przecież nie zawsze był perkusistą, w poprzednich grupach był wokalistą, gitarzystą i grał na harmonijce. Utwór ma charakter garażowo-psychodeliczny.
  • Call On Me jest przykładem twórczego wykorzystania stylów innych zespołów, w tym wypadku charakterystycznego stylu gry na gitarze grupy The Byrds (ale wzięli go z brytyjskiego zespołu The Searchers). Do utworu dodano klawikord i tamburyn, który zagłusza samą perkusję. Utw[r mógłby się wydawać dość konwencjonalny, gdyby nie niezwykłe gitarowe tremola i pizzikata. Soulowy wokal Dona, ukazuje jego nadzwyczajne zdolności - brzmi jak rasowy soulman, którego głos jest wypadkową głosu Otisa Reddinga i Wilsona Picketta.
  • Dropout Boogie wyraźnie nawiązuje do tezy propagatora LSD Timothy'ego Leary'ego o odpadaniu od tzw. normalnej, przeciętnej społeczności i dołączeniu do powstających wówczas pierwszych środowisk hippisów. Don obnaża płytkość tego pomysłu; jest fajny jeśli jesteś bogaty i masz się z czego utrzymać, ale jeśli jesteś biedny i masz rodzinę na utrzymaniu, to cały pomysł jest po prostu absurdalny (And what after that?). Utwór jest przeniknięty agresją, co słychać już w dwu pierwszych śpiewanych wersach podkreślonych gitarą i rockową, synkopowaną perkusją. Wkrótce dołącza gitara solowa ze swoim zniekształconym fuzzem dźwiękiem. Po tym wstępie grupa zmienia rytm na walc, z dość przyjemnym motywem i grą Dona na marimbie, co podkreśla melodię. Niespodziewanie ta linia melodyczna jest wzmacniana przez harfistkę!
  • I'm Glad jest utworem jeszcze z 1965 r. związanym nieco ze stylem doo woop. Tematem jest zerwanie związku miłosnego i wspominanie dobrych czasów. Mamy tu więc i chórek falsetem (So sad baby) i partię instrumentów dętych w stylu słynnych dęciaków firmy Stax z Memphis. Wokal Dona jest naprawdę wspaniały. Chociaż jest to pastisz, jest dużo bardziej ciepły od prześmiewczych i zimnych parodii Franka Zappy.
  • Electricity jest być może najważniejszym utworem albumu. Podstawową siłą napędową jest w nim gitara slide i potężny głos Dona. Te dwa elementy oraz nietypowa warstwa rytmiczna utworu zapowiadają to, co będzie stanowić siłę ich następnych płyt. Podczas nagrywania tego kawałka Beefheart, biorąc szczególnie trudny do zaśpiewania ton, zniszczył mocą swego głosu mikrofon Telefunkena za 1200 dol., co można usłyszeć w końcowej partii utworu jako przytłumiony trzask przebijający się przez głos Dona. Utwór ten łamie wszelkie tradycje i zmierza do nowych, jeszcze nieznanych przestrzeni muzycznych. Pierwotnie był to kawałek, który łączył elementy wschodnie z psychodelicznymi, ale w trakcie pracy nad nim został gruntownie przearanżowany. Krótka partia wstępna zachowała jeszcze tą psychodeliczną ekspansywność, gdy Don śpiewa unisono z gitarą slide Rya Coodera. Olbrzymią rolę w utworze odgrywa rewelacyjna rytmiczna gitara Alexa. Gitarowy motyw przewodni, pochodzenia bluegrassowego jest wykonywany przez Rya. Znakomity wokal Dona, zmienny, unoszący się jakby nad tymi wszystkimi szokującymi muzycznymi elementami spina je w całość. Mimo że to była właściwie pierwsza sesja nagraniowa 18-letniego Frencha, chwytał wszystko w locie, błyskawicznie się uczył i zagrał wspaniale. Przyznał jednak, że po skończeniu sesji nagraniowej odetchnął z ulgą. Pierwotnym pomysłem Dona było wykorzystanie jazgotu elektrycznej piły trzymanej za arkuszami blachy aluminiowej ale w końcu użyty został theremin.
  • Yellow Brick Road odzwierciedla przekonanie Dona, że proces twórczy jest jak dziecięca zabawa. Tekst jest nieco absurdalny i traktuje o jakimś idyllicznym miejscu. Mamy tu chyba dość wyraźne aluzje do Wizard of Oz.
  • Abba Zaba wykazuje w muzyce wpływy indyjskie (ale nie nachalnie) oraz w tekście wpływy voodoo a nawet i hoodoo. Jest właściwie recytacją magicznych zaklęć. Jak wspomina Alex, partia gitary w środku kawałka, to fragment z sitarowego utworu Raviego Shankara, który wywarł na Beefhearcie olbrzymie wrażenie. Być może jest to utwór nawet bardziej nowatorski od Electricity. Olbrzymią rolę pełni tu gra na perkusji nieco w afrykańskim stylu. Towarzyszą jej instrumenty perkusyjne, ostre akordy gitarowe i gitarowe ornamenty. Ozdobą jest wspaniały duet (w połowie utworu) między perkusją Frencha a gitarą basową, na której gra sam Cooder. Utwór ma związek z dzieciństwem Dona. Abba Zaba był to batonik z tofi i masłem orzechowym. Był owinięty papierkiem z małą małpką nazywaną przez małego Dona Babette Baboon (pawianek Babette).
  • Plastic Factory to utwór, którego podstawą jest rzeczywistość w jakiej dorastał Don. Ludzie, którym się nie udało, którzy znajdują się na uboczu, pozbawieni pewnych oczywistych dla innych rzeczy. Dziś określa się ich w USA mianem White Trash - ciężko pracują i nie osiągają w niczym sukcesu. Fabryka nie jest miejscem dla mnie, szefie pozwól mi odejść (Factory's no place for me/Boss man, leave me be).
  • Where There's Woman to raczej dość stereotypowy soulowo-rockowy utwór urozmaicony grą na kongach, zwłaszcza do refrenu, który zmienia cały kawałek. French występuje jako drugi wokalista.
  • Grown So Ugly jest utworem, który wyraźnie zawiązuje do kawałka (pod tym samym tytułem) znakomitego bluesmana Roberta Pete'a Williamsa nagranego na albumie Free Again z 1960 r. Były to pierwsze nagrania Williamsa po zwolnieniu z więzienia (siedział za morderstwo). Miał wtedy 46 lat, popatrzył w lustro i, przerażony swoją starzejącą się twarzą, wykrzyknął Stałem się tak brzydki, że nawet nie poznaję siebie! Utwór ten więc był requiem dla zmarnowanego życia. Wersja Magic Bandu jest całkowicie inna i zawdzięcza wiele znakomitej aranżacji dokonanej przez Coodera. Widoczne są powiązania utworu z bluesem Delty. Utwór ma skomplikowaną strukturę rytmiczną, co powoduje słyszalne kłopoty Dona w początkowej części kawałka, ale kończy go brawurowo.
  • Autumn's Child jest wspaniałym zakończeniem albumu. To chyba najbardziej nawiedzony kawałek płyty... Don spogląda wstecz w jakąś fantasmagoryczną przeszłość, co podkreśla John French śpiewając Go back ten years ago. Dziwny dźwięk thereminu jest skontrastowany z gitarami i klawikordem. Struktura utworu także jest kontrastowa; poszczególne części kawałka są połączone delikatnym motywem gitarowym, za każdym razem nieco innym. Kontrastują z tym krótkie, ostre rockowe pasaże.

Opis albumu

  • Utwory
  • 1. Sure 'Nuff 'N Yes I Do
  • 2. Zig Zag Wanderer
  • 3. Call On Me
  • 4. Dropout Boogie
  • 5. I'm Glad
  • 6. Electricity
  • 7. Yellow Brick Road
  • 8. Abba Zaba
  • 9. Plastic Factory
  • 10. Where There's Woman
  • 11. Grown So Ugly
  • 12. Autumn's Child
  • Czas trwania albumu: 33:40
  • Skład zepołu
  • Dodatkowi muzycy
  • Russ Titelman: gitara (12)
  • Milt Holland: bęben (2, 4), dodatkowa perkusja (8)
  • Taj Mahal: dodatkowa perkusja (7)
  • Sam Hoffman: theremin (6, 12)
  • Producenci: Richard Perry, Bob Krasnow
  • Aranżacja: Don Van Vliet; Ry Cooder (1, 11)
  • Inżynierowie dźwięku: Hank Cicalo, Gary Marker
  • Fotografie: Guy Webster
  • Grafika: Tom Wilkes
  • Studio: Sunset Sound Recorders w Hollywood i RCA Studio-B w Los Angeles.
  • Album oryginalnie wydany przez Buddah: Buddah 1001
  • Czas nagrania: kwiecień 1967 r.

Bibliografia

  • Mike Barnes. Captain Beefheart. The Biography.
  • Bill Harkleroad with Billy James. Lunar Notes.
  • Kevin Courrier. Trout Mask Replica.
  • John Platt. Safe as Milk (wkładka CD)