Argument z następstw sztucznej kontroli urodzeń

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Argument z następstw sztucznej kontroli urodzeń – jeden z argumentów przeciwko metodom antykoncepcji. Wedle Szewczyka stosują go praktycznie wszyscy sprzeciwiający się antykoncepcji, obecny jest między innymi w nauczaniu Kościoła katolickiego[1].

W dokumentach Kościoła katolickiego argument ten przedstawia encyklika papieża Pawła VI Humanae vitae. Prezentuje ona jednak głównie argument z prawa naturalnego, podczas gdy argument z następstw odgrywa w niej jedynie rolę pomocniczą. Jednak z drugiej strony wysnuwane przy jego pomocy wnioski są szersze od tych osiąganych dzięki argumentowi z prawa naturalnego[1], który ukazywać ma głównie moralną niegodziwość sztucznej kontroli urodzeń[2]. Argument z następstw służy do ukazywania również negatywnych efektów antykoncepcji w wymiarze biologicznym, psychologicznym i społecznym[1].

Postać argumentu[edytuj | edytuj kod]

We wspomnianej encyklice Paweł VI wylicza pewne niekorzystne następstwa stosowania antykoncepcji. W opinii papieża promuje ona niewierność, sprzyja ogólnemu upadkowi obyczajów, sprzyja utracie szacunku do kobiet, a nawet ich redukcji, sprowadzania do przedmiotu mającego zaspokajać żądze erotyczne mężczyzn. Ponadto ma ona stanowić sposób ingerencji władz państwowych w prywatność małżonków, o ile jest przez te władze propagowana. Prócz tego sztucznym metodom regulacji urodzeń przypisuje się zanik więzi pomiędzy małżonkami[1].

Przeciwnicy antykoncepcji podają również długą listę działań niepożądanych, które przypisują jej stosowaniu[1]:

Przeciwnicy sztucznych metod regulacji urodzeń starają się tym samym wykazać przewagę naturalnego planowania rodziny, jako pozbawionego szkodliwych następstw metod sztucznych[1].

Krytyka[edytuj | edytuj kod]

Argument traktuje o skutkach antykoncepcji. Na zdjęciu pigułki trójfazowe.

Krytycy podanego wyżej argumentu zarzucają jego protagonistom interpretowanie wyników badań naukowych tak, by sprzyjały określonemu światopoglądowi. Przedstawiają oni wyniki innych badań, z których wynika z kolei, że naturalne planowanie rodziny powinno zostać zastąpione poprzez metody antykoncepcyjne. Podają oni wyniki badań, z których wynika stosunkowo niewielkie ryzyko konkretnych działań niepożądanych[3].

Współczesna ginekologia wymienia metody naturalne jako jedną z 7 grup dostępnych metod antykoncepcji. Ogranicza jej stosowalność jedynie do kobiet o stabilnym trybie życia, regularnych cyklach miesiączkowych, wyklucza też osoby z infekcjami, zarówno ogólnymi, jak i pochwy. Jako główne powody stosowania tej grupy metod podaje światopogląd i religię[4].

Krytycy ‘argumentu z następstwa’ podkreślają wewnętrzne sprzeczności i paradoksy [5][6], do których prowadzi m.in. rozróżnianie pomiędzy następstwami „naturalnych” i „sztucznych” metod antykoncepcji. Ultymatywną konsekwencją stosowania każdej z obydwu grup metod jest pozbawienie stosunku płciowego jego głównej biologicznej funkcji (czyli produkcji jak największej ilości jak najlepszego potomstwa). Z tego punktu widzenia obydwie metody są równie nienaturalne (na tej samej podstawie opierać się może także krytyka 'argumentu z prawa naturalnego'). Semantyczne problemy tej natury spowodowały, że WHO zaleca stosowanie nazwy ‘metody rozpoznawania płodności’ (fertility awareness-based methods) zamiast ‘naturalne metody regulacji narodzin’ [7].

Kolejny paradoks stosowania ‘argumentu z następstwa’ podnosi prof. Uta Ranke-Heineman: "O ile stosowanie pigułki przez żonę zamienia męża w rozpustnika, o tyle jej nieprzyjmowanie powoduje, że mąż zachowuje się cnotliwie i wstrzemięźliwie [...] Zależnie od tego czy kobieta stosuje pigułkę antykoncepcyjną, mąż staje się bestią lub aniołem" [8].

Krytycy podkreślają obłudę ‘argumentu z następstwa’, wynikającą z przedstawiania negatywnych konsekwencji antykoncepcji i jednocześnie ignorowania negatywnych konsekwencji zakazu stosowania antykoncepcji. Bertrand Russell pisze[9]:

Przypuśćmy, że w naszym dzisiejszym świecie niedoświadczona dziewczyna poślubi syfilityka. W tym przypadku Kościół katolicki powiada: „Sakrament małżeństwa jest nierozerwalny. Jesteście złączeni na całe życie” - i kobiecie tej nie wolno używać żadnych środków, aby uniknąć wydania na świat syfilitycznych dzieci. Takie jest stanowisko Kościoła katolickiego. Twierdzę, że jest to szatańskie okrucieństwo.

W tym samym duchu krytycy podkreślają absurdalność twierdzenia, jakoby antykoncepcja uczyniła kobietę „przedmiotem użytkowym", twierdząc, że jest dokładnie odwrotnie i że to dzięki antykoncepcji kobieta może przestać być przedmiotem, a może wreszcie być podmiotem relacji[10], a jej prawa i pozycja socjalna są lepiej chronione[11]. Z badań wynika, że zapewnienie ochrony praw człowieka łączy się ze stosowaniem antykoncepcji dla planowania rodziny[12].

Krytycy "argumentu z następstwa" mogą też zwrócić uwagę na fakt ignorowania przez protagonistów tego argumentu pozytywnych aspektów stosowania antykoncepcji[13][14], m.in.:

  • etycznych i zdrowotnych, np.:
    • zapobieganie niechcianych ciąż i, w konsekwencji, możliwych aborcji
    • zapobieganie rozprzestrzeniania chorób przenoszonych drogą płciową, w tym AIDS
    • zmniejszenie prawdopodobieństwa zachorowania na raka
  • społecznych i rodzinnych, np.:
    • ochrona praw kobiet i równouprawnienia płci
    • umożliwienie skutecznego planowania rodziny
    • polepszenie relacji małżeńskich
  • demograficznych, np.
    • zapewnienie lepszej kontroli nad tempem wzrostu populacji, co przekłada się na poprawę warunków bytowych, redukcję ubóstwa i lepszą ochronę środowiska)

Odpowiedź na krytykę[edytuj | edytuj kod]

Zwolennicy argumentu z następstw odpowiadają na wyniki badań ustalające ryzyko działań niepożądanych metod antykoncepcyjnych jako niewielkie, zwracając uwagę na pewną cechę statystyki. Otóż ma ona zastosowanie jedynie do dużych grup, a nie do konkretnych osób. Nie odpowie ona na pytanie, czy ta konkretna pacjentka doświadczy działania niepożądanego. Nawet przy bardzo małym prawdopodobieństwie może się to zdarzyć. Zawsze pozostaje pewien stopień niepewności i do niego właśnie odwołują się przeciwnicy antykoncepcji[3].

Przypisy[edytuj | edytuj kod]

Bibliografia[edytuj | edytuj kod]

  • Leszek Pawełczyk, Beata Babaszewska: 22. Regulacja urodzeń. W: Grzegorz H. Breborowicz: Położnictwo i Ginekologia. T. 2: Ginekologia. Warszawa: Wydawnictwo Lekarskie PZWL, 2010. ISBN 978-83-200-4191-0.
  • John Cleland i inni, Family planning: the unfinished agenda, „The Lancet”, 9549, 368, 2006, s. 1810-1827, DOI10.1016/S0140-6736(06)69480-4.
  • Jane Cottingham, Adrienne Germain, Paul Hunt. Use of human rights to meet the unmet need for family planning.. „Lancet”. 380 (9837), s. 172-180, 2012. DOI: 10.1016/S0140-6736(12)60732-6. 
  • DA Grimes, MF Gallo, V Halpern, K Nanda, KF Schulz: Fertility awareness-based methods for contraception (Review). John Wiley & Sons, Ltd, 2007, s. 12.
  • Tadeusz Kotarbiński, Leopold Infeld, Bertrand Russell: Religia i ja. Warszawa: Książka i Wiedza, 1981, s. 74-75. Cytat: Przypuśćmy, że w naszym dzisiejszym świecie niedoświadczona dziewczyna poślubi syfilityka. W tym przypadku Kościół katolicki powiada: „Sakrament małżeństwa jest nierozerwalny. Jesteście złączeni na całe życie” - i kobiecie tej nie wolno używać żadnych środków, aby uniknąć wydania na świat syfilitycznych dzieci. Takie jest stanowisko Kościoła katolickiego. Twierdzę, że jest to szatańskie okrucieństwo..
  • Kazimierz Szewczyk: Bioetyka. T. 1: Medycyna na granicach życia. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2009. ISBN 978-83-01-15797-5.
  • Uta Ranke-Heinemann: Eunuchy do raju - Kościół katolicki a seksualizm. Warszawa: Agencja Wydawnicza URAEUS, 1995, s. 292. ISBN 83-85732-17-9.
  • Bogaci i biedni. W: Peter Singer: Etyka praktyczna. Warszawa: Książka i Wiedza, 2003. ISBN 83-05-13319-2.