Rolnictwo w Polsce Ludowej

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Rolnictwo w Polsce Ludowej

Okres powojennej odbudowy gospodarczej[edytuj | edytuj kod]

Bezpośrednio po wojnie polityka wobec rolnictwa sprowadzała się do działań mających na celu szybką poprawę sytuacji aprowizacyjnej ludności. Dlatego też, obok wprowadzenia już w 1944 r. tzw. wojennych świadczeń rzeczowych rolnictwa, państwo starało się pomóc rolnikom w odbudowie produkcji roślinnej i hodowli. Świadczenia rzeczowe (w zbożu, ziemniakach, mięsie itp.) uzależniono od stanu ekonomicznego gospodarstw i próbowano je równoważyć dostawami produktów przemysłowych na wieś. Rolnictwo zasilano także artykułami uzyskanymi w ramach pomocy zagranicznej (nawozy, nasiona, konie, bydło, maszyny). Wojenne świadczenia rzeczowe, będące wkładem rolników w odbudowę kraju, umożliwiły ponowne wprowadzenie zaopatrzenia kartkowego ludności, które od maja 1945 r. objęło cały obszar kraju. Świadczenia zniesiono w 1946 r. nie tyle ze względów ekonomicznych, gdyż sytuacja aprowizacyjna Polski była ciągle trudna, co politycznych. PPR, świadoma niezadowolenia chłopów z tego ciężaru, liczyła, że jego likwidacja wpłynie na poparcie wsi dla komunistów przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi[1].

Początek realizacji planu trzyletniego przebiegał w atmosferze dalszego sprzyjania rolnictwu indywidualnemu. Pracę rolników wspierano kredytami i pomocą rzeczową. Państwo rozszerzyło kontraktację płodów rolnych, szczególnie buraków cukrowych, ziemniaków, lnu i trzody chlewnej. Tworzyło spółdzielcze ośrodki maszynowe, obsługujące potrzeby gospodarstw chłopskich w zakresie ciężkich prac polowych, przystąpiło do realizacji programu elektryfikacji wsi[1].

Niedostateczne postępy w dziedzinie hodowli, negatywnie rzutujące na stan wyżywienia społeczeństwa, skłoniły władze państwowe do nadzwyczajnych posunięć, których celem było szybkie zwiększenie wytwórczości produktów pochodzenia zwierzęcego. W 1948 r. akcją „H” (hodowlaną) objęto gospodarstwa indywidualne i państwowe, udzielając im dodatkowej pomocy finansowej i materialnej. Mimo tych zabiegów w ostatnim roku planu odbudowy hodowla znajdowała się ciągle na niższym poziomie niż w okresie międzywojennym, i to zarówno na dawnym, jak i obecnym terytorium Polski. Również w zakresie produkcji roślinnej, mimo dobrych wyników w latach 1948–1949, nie osiągnięto poziomu przedwojennego. Korzystnym zmianom uległa jednak struktura zasiewów, m.in. zwiększył się, w stosunku do okresu międzywojennego, udział pszenicy i buraków cukrowych[1].

W 1949 r. ogólna produkcja rolna, przyjmując za podstawę obliczeń dawne terytorium Polski, była niższa o ok. 9%, zaś w obecnych granicach o 14%. Wobec jednak mniejszej liczby ludności osiągnięta wytwórczość pozwoliła przekroczyć przeciętny jej poziom na 1 mieszkańca z lat 1934–1938 o ok. 28%[1].

Niskiej i mało efektywnej produkcji towarzyszyło, mimo ogromnych strat ludnościowych, reformy rolnej i osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych, ciążące od dziesiątków lat przeludnienie agrarne. W stosunku do okresu międzywojennego zostało ono znacznie zredukowane, ale na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych ukryte bezrobocie na wsi szacowano na przeszło 1,3 min osób. Przeludnienie było ważnym problemem strukturalnym, wymagającym szybkiego rozwiązania[1].

Sumując, polityka agrarna w latach odbudowy sprzyjała rolnictwu indywidualnemu, stopniowo przybliżając ogólne rozmiary jego produkcji do poziomu osiągniętego w Polsce międzywojennej. Istniały jednak zagrożenia związane z niedostateczną intensywnością i towarowością produkcji, uniemożliwiające dalszą poprawę warunków wyżywienia ludności w miarę wzrostu jej liczebności i urbanizacji kraju. Były one pochodną anachronicznej struktury agrarnej, której w sposób bardziej zasadniczy nie zmieniła reforma rolna, oraz ukrytego bezrobocia na wsi[1].

Kolektywizacja rolnictwa[edytuj | edytuj kod]

Forsownej industrializacji kraju towarzyszyła, zgodna z programem agrarnym komunistów, próba szybkiej socjalizacji rolnictwa.

We wrześniu 1948 r. partia, pod silnym naciskiem ZSRR, podjęła decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu kolektywizacji rolnictwa. Nie pozostawiono czasu niezbędnego do przygotowań organizacyjnych, a przede wszystkim stworzenia odpowiednich warunków ekonomicznych do przebudowy strukturalnej rolnictwa. Spółdzielczość produkcyjną traktowano jako instrument eliminowania stosunków kapitalistycznych na wsi, których uosobieniem, po reformie rolnej, miało być bogate chłopstwo[1].

Centralne władze PZPR nakazały organizacjom terenowym koncentrację ruchu założycielskiego w powiatach o wysokiej kulturze rolnej oraz przyciąganie gospodarstw osiągających dobre wyniki produkcyjne, co powinno zachęcać chłopów do tworzenia spółdzielni. Powołano także Państwowe Ośrodki Maszynowe (POM) świadczące usługi mechanizacyjne i agrotechniczne dla wsi spółdzielczych. W ten sposób pozbawiono spółdzielnie własnego parku maszynowego, w pełni uzależniając ich funkcjonowanie od organizacji państwowych. POM-om powierzono również zadanie tworzenia na wsi atmosfery politycznej sprzyjającej organizowaniu spółdzielni. Oddziaływanie polityczne było niezbędne w warunkach ograniczonej pomocy ekonomicznej państwa dla powstających kooperatyw oraz oporu większości chłopstwa, wspieranego przez Kościół, wobec nowej formy gospodarowania[1].

W 1949 r., pierwszym roku realizacji programu uspółdzielczenia, powstały 243 spółdzielnie, a liczba gospodarstw zrzeszonych w kooperatywach nie przekroczyła 0,1% ich ogólnego stanu. Nie zadowalało to komunistycznych władz kraju dążących do przyspieszenia ruchu założycielskiego. Od 1950 r., metodami administracyjnymi, policyjnymi i ekonomicznymi, zmuszano chłopów, wbrew ich woli, do tworzenia spółdzielni. Opornych represjonowano, kierując do obozów pracy i więzień, a synów chłopskich do specjalnych jednostek wojskowych. Przypadki szczególnie rażącego łamania prawa miały miejsce w powiatach gryfickim i drawskim, wywołując, ze strony centralnych władz partyjnych, krytykę przyjętych metod. Nie kwestionowano jednak słuszności przeobrażeń ustrojowych w rolnictwie[1].

Po 1953 r., na fali ostrożnych zmian w polityce gospodarczej, władze podjęły próbę łączenia kolektywizacji z zahamowaniem spadku poziomu produkcji w gospodarstwach indywidualnych. W rezultacie nastąpiło obniżenie tempa uspółdzielczenia, a jednocześnie wystąpiło zjawisko rozwiązywania źle pracujących spółdzielni produkcyjnych[1].

Do końca 1955 r. zawiązano ogółem 9076 spółdzielni, obejmujących obszar 1,9 min ha, co stanowiło 9% powierzchni użytków rolnych w kraju. Zgodnie z rysującą się od początku realizacji programu uspółdzielczenia tendencją do opierania gospodarstw zespołowych na gruntach osadniczych i poparcelacyjnych, największy udział miały województwa zachodnie i północne. Najsłabiej zaawansowany był proces kolektywizacji w starych wsiach województw: kieleckiego, krakowskiego, warszawskiego, łódzkiego i lubelskiego[1].

W 1955 r. spółdzielnie produkcyjne dały produkcję globalną wartości 10,8 mld zł, co stanowiło zaledwie 9% uzyskanej w gospodarstwach indywidualnych. Efektywność gospodarowania odbiegała od uzyskiwanej przez chłopów, gdyż produkcja w spółdzielniach, w przeliczeniu na, 1 ha użytków rolnych, była o 14% niższa[1].

Społeczno-ekonomiczne przyczyny niepowodzenia kolektywizacji wsi tkwiły przede wszystkim w fakcie jej narzucenia przez władze komunistyczne. Brak zainteresowania chłopstwa gospodarowaniem zespołowym szedł w parze z niedostatecznym zasilaniem spółdzielni produkcyjnych kredytami i środkami rzeczowymi[1].

Podobne trudności przeżywały powołane w 1949 r. Państwowe Gospodarstwa Rolne. Przed PGR-ami postawiono zadanie stworzenia bazy zaopatrzeniowej w żywność dla rosnącej, w wyniku industrializacji, liczby ludności miast. W tym celu gospodarstwa państwowe miały szybko zwiększyć swój udział w produkcji towarowej zbóż i mięsa. Akcentowano także ich rolę jako wzorca nowoczesnej gospodarki rolnej, sprzyjającego przeobrażeniom ustrojowym na wsi. Do 1955 r. powstało 6185 gospodarstw państwowych, a ich udział w całości użytków rolnych sięgał 12%. Rozmieszczenie PGR-ów było bardzo nierównomierne (koncentracja w województwach zachodnich i północnych)[1].

Mimo opieki ze strony władz partyjnych i państwowych, PGR-y notowały słabe wyniki gospodarcze. Osiągane przez nie plony były niższe od uzyskiwanych w gospodarce chłopskiej. Jedynie w produkcji zbożowej wydajność dużych, zmechanizowanych gospodarstw państwowych zbliżyła się do wydajności gospodarstw indywidualnych. Niska była także obsada oraz produktywność zwierząt gospodarskich. Powyższe wskaźniki świadczyły o ekstensywnym kierunku rozwoju gospodarstw państwowych[1].

Tymczasem od 1949 r. trwał proces ograniczania i eliminacji własności indywidualnej w rolnictwie, połączony z dyskryminacją w zakresie zaopatrzenia w kredyty, środki do produkcji rolnej i materiały budowlane oraz dotkliwą polityką fiskalną. W latach 1950–1953 kredyty dla rolników indywidualnych wyniosły 265 min zł, gdy spółdzielnie otrzymały 609 min zł. W efekcie, już w 1951 r. nastąpiło załamanie produkcji w gospodarstwach chłopskich, a jej poziom z 1950 r. nie został odbudowany do 1955 r. Ponieważ z sektora prywatnego pochodziło 81% ogólnej produkcji rolniczej, jego wyniki decydowały o pracy całego rolnictwa. Dlatego w 1955 r. produkcja rolnicza Polski w przeliczeniu na 1 mieszkańca była o 4% niższa od uzyskanej w 1950 r. Jej ogólne rozmiary zwiększyły się między 1950 r. i 1955 r. o 13%, w tym roślinnej 0 2,5%, a zwierzęcej o 33%. Lepsze wyniki w produkcji zwierzęcej osiągnięto dzięki importowi zbóż, który wzrósł z 0,3 min t w 1950 r. do 1,2 min t w 1955 r.[1]

W okresie realizacji planu sześcioletniego do czołowych zagadnień gospodarczych urósł problem zaopatrzenia w mięso i mleko oraz ich przetwory. Władze podjęły decyzję o ponownym wprowadzeniu obowiązkowych dostaw produktów rolnych, jako podstawy reglamentacji spożycia żywności. W 1952 r. objęły one zwierzęta rzeźne, mleko, zboża i ziemniaki, drastycznie ograniczając dochodowość gospodarstw chłopskich, szczególnie większych[1].

Polityka rolna w latach 1950–1955, której podstawowym elementem była kolektywizacja, nie spowodowała zasadniczych zmian w strukturze własnościowej gruntów. Wbrew założeniom i naciskom uspołecznienie rolnictwa nie przybrało większych rozmiarów. W produkcji dominowały gospodarstwa chłopskie, a sektor uspołeczniony dostarczał 19% produkcji rolniczej[1].

Zdecydowanie negatywną konsekwencją polityki kolektywizacji 1 wypierania bogatszych chłopów było dalsze pogorszenie struktury obszarowej gospodarstw indywidualnych na skutek rozdrobnienia części gospodarstw istniejących i powstania nowych oraz przekształcenia gospodarstw małorolnych w chłopsko-robotnicze[1].

Polityka eliminacji gospodarstw największych spowodowała istotny spadek ich liczby już w grupie powyżej 5 ha. W konsekwencji w 1954 r. obszar 59% gospodarstw chłopskich nie przekraczał 5 ha, a blisko 90% – 10 ha[1].

Lata 1956–1958[edytuj | edytuj kod]

Wydarzenia polityczne 1956 r. skorygowały dotychczasową linię postępowania władz wobec rolnictwa, szczególnie w odniesieniu do kolektywizacji. Wystąpili przeciwko niej nie tylko chłopi, ale również część ekonomistów i polityków.

W drugiej połowie 1956 r. – w wyniku zgody W. Gomułki – pojawiła się istna gorączka likwidacyjna spółdzielni produkcyjnych. W końcu 1956 r. liczba spółdzielni nie przekraczała 16% stanu notowanego w grudniu roku poprzedniego. Rozwiązaniu oparły się wyłącznie spółdzielnie powstałe na gruntach pochodzących z reformy rolnej oraz z przewagą rodzin bezrolnych[1].

Próbą ustosunkowania się władz do żywiołowo rozwijających się procesów był program zmian w rolnictwie przygotowany w styczniu 1957 r. przez władze PZPR i Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Zapowiadał on swobodny rozwój gospodarstw indywidualnych, oparty na różnorodnych formach wzajemnej pomocy. Jednak wielkość gospodarstw rodzinnych nie mogła przekraczać norm zawartych w dekretach o reformie rolnej i osadnictwie rolnym na ziemiach zachodnich. Nie rezygnowano także z uspołecznienia rolnictwa, ale wybrano pośrednią drogę organizowania różnorodnych form wspólnego gospodarowania, szczególnie preferując kółka rolnicze, aby w ten sposób przygotować chłopstwo do kolektywizacji. Ruch założycielski kółek w latach 1957–1958 był bardzo dynamiczny, ogarniając przeszło 12% gospodarstw chłopskich. Przy kółkach powstawały spółdzielnie usługowo-wytwórcze, spółdzielcze ośrodki rolne i zespoły maszynowe[1].

Nowa polityka agrarna pozytywnie wpłynęła na postawy chłopów wobec indywidualnego gospodarowania. Wzrosły nadzieje na rzeczywistą akceptację przez władze gospodarstw rodzinnych, z ufnością przyjęto na wsi ograniczenie w 1957 r. obowiązkowych dostaw płodów rolnych oraz podwyżkę cen skupu i zmniejszenie obciążeń fiskalnych. Wzrosły kredyty dla rolników, a prawo do korzystania z nich uzyskali także chłopi posiadający więcej niż 12 ha ziemi. Rolnicy zwiększyli inwestycje, obok budowlanych i inwentarskich, także w ziemię[1].

Rozwiązanie większości spółdzielni produkcyjnych, restytucja gospodarstw rodzinnych i wzmożony obrót ziemią znalazły odbicie w strukturze obszarowej gospodarstw indywidualnych. Wzrósł odsetek gospodarstw większych (10-20 ha) w wyniku przejmowania gruntów z PFZ, zakupu ziemi od rodzin migrujących do miast oraz rewindykacji gospodarstw bezprawnie przejętych przez państwo w poprzednich latach. Stabilny był udział gospodarstw dużych (powyżej 20 ha), natomiast nie zanikł proces rozdrabniania gospodarstw średnich i małych[1].

Nowa polityka rolna spowodowała wzrost roli gospodarstw indywidualnych w produkcji rolnej. Ich udział podniósł się z 81% w 1955 r. do blisko 90% w 1958 r., kosztem zarówno rozwiązywanych spółdzielni produkcyjnych, jak i gospodarstw państwowych. Renesans gospodarki chłopskiej, zwłaszcza większych gospodarstw, część kierownictwa PZPR, a także partii komunistycznych Europy Wschodniej oceniały jako nieuzasadnione dopuszczenie do kapitalistycznego rozwoju rolnictwa. Dlatego, niejako dla równowagi, w polityce agrarnej PRL coraz silniejsze stawało się poparcie dla spółdzielczości produkcyjnej i gospodarstw państwowych[1].

Osiągnięcia rolnictwa w latach 1956–1958 były związane przede wszystkim z ożywieniem w sektorze prywatnym. Jego produkcja globalna wzrosła o 28%, gdy w spółdzielniach produkcyjnych spadła o 87%, a w gospodarstwach państwowych zmniejszyła się o 1%. W rezultacie w 1957 r. udało się uzyskać najwyższy po wojnie wskaźnik produkcji rolnej na 1 mieszkańca, tak istotny dla kształtowania się konsumpcji żywności. Nadal jednak niska produktywność rolnictwa powodowała niedostateczne zaopatrzenie rynku w produkty żywnościowe i wysoki poziom cen. Stopniowo także, w związku z odpływem młodzieży do przemysłu, narastały problemy związane ze starzeniem się społeczeństwa wiejskiego. Wiele gospodarstw pozbawionych było młodej siły roboczej, co przy niedostatecznym wyposażeniu w narzędzia i maszyny ograniczało możliwości wzrostu produkcji[1].

Lata 1959–1970[edytuj | edytuj kod]

W rolnictwie lata 1959–1970 charakteryzowały się silnymi wahaniami wielkości produkcji. Dwukrotnie, w 1959 r. i w 1962 r., wystąpiła susza, powodując gwałtowne pogorszenie sytuacji paszowej. Trudne były także lata 1969–1970, kiedy nieurodzaj ziemniaków i pasz zielonych spowodował głęboki spadek pogłowia trzody i bydła. W całym omawianym okresie przeciętny średni roczny przyrost produkcji rolnej wyniósł nieco ponad 2%. Oczywiście, niekorzystne warunki atmosferyczne nie były jedynym powodem problemów rolnictwa. Przyczyny leżały także w rozdrobnieniu i niskiej dochodowości gospodarstw chłopskich, nadmiernym obciążeniu podatkami oraz obowiązkowymi dostawami ze strony państwa, wspierającego inwestycjami proces uspołecznienia rolnictwa[1].

W latach sześćdziesiątych podjęto próby zahamowania procesu rozdrabniania gospodarstw chłopskich przez ustawowy zakaz dzielenia średnio- i małorolnych działek. Ograniczeniom w sprzedaży gospodarstw towarzyszyły obostrzenia w sferze dziedziczenia gruntów. Jednocześnie przystąpiono do przejmowania przez państwo gospodarstw chłopskich pozbawionych młodej siły roboczej i gospodarstw podupadłych, których grunty zasiliły PGR-y. Nie rezygnowano także z prób socjalizacji rolnictwa, a do 1980 r. zamierzano zrealizować plan pełnej kolektywizacji[1].

W konsekwencji przedstawionych działań w latach 1960–1970 udział gospodarstw indywidualnych w ogólnym areale użytków rolnych zmniejszył się z 87% do 83%. Na stałym poziomie (nieco ponad 1%) utrzymał się udział spółdzielni produkcyjnych, wzrósł natomiast odsetek gruntów zajmowanych przez PGR-y (z 12% do 15%). Oznaczało to, że mimo wielostronnego wysiłku politycznego i ekonomicznego wyniki w zakresie uspołecznienia rolnictwa były mierne. Utrzymujący się opór polskiego chłopstwa, pragnącego gospodarować na własnej ziemi, zdecydowanie ograniczał wpływy systemu komunistycznego na wsi[1].

Tymczasem, mimo uprzywilejowanej pozycji, stosunkowo duże gospodarstwa uspołecznione, które użytkowały w 1970 r. 16% gruntów ornych, miały jedynie 14-procentowy udział w produkcji globalnej rolnictwa, a większość gospodarstw państwowych dawała produkcję, w przeliczeniu na hektar, niższą od średniej w całym rolnictwie. Porównanie choćby tylko tych wskaźników zdecydowanie negatywnie świadczyło o intensywności produkcji w spółdzielniach oraz PGR-ach. W tej sytuacji ogólne rozmiary produkcji rolniczej zależały od wyników rozdrobnionych oraz niedostatecznie wyposażonych w środki inwestycyjne i wytwórcze gospodarstw rodzinnych[1].

W konsekwencji trudności przeżywanych przez rolnictwo pogłębiła się nierównowaga na rynku żywnościowym (dotyczyło to szczególnie mięsa). Z całą ostrością wystąpił tzw. problem zbożowy, rzutujący na poziom hodowli. Przekroczony w 1956 r. poziom produkcji zbóż z okresu 1934-1938 (w obecnych granicach Polski), w latach 1962 i 1964 ponownie obniżył się do stanu przedwojennego. Równocześnie wzrastało spożycie związane z uprzemysłowieniem i urbanizacją kraju oraz zużycie na potrzeby hodowli, powodując dotkliwy deficyt zbóż. W celu jego ograniczenia zwiększano import, głównie z Ameryki Północnej, Związku Radzieckiego i Francji, co silnie obciążało bilans handlowy kraju. Reakcją władz był zamiar całkowitej likwidacji przywozu zbóż, bez względu na skutki dla produkcji zwierzęcej. Prowadziło to do ograniczeń w spożyciu produktów hodowli, a w konsekwencji do napięć społecznych[1].

Lata 1971–1975[edytuj | edytuj kod]

Pogrudniowa polityka rolna deklarowała stworzenie warunków do wzrostu produkcji we wszystkich gospodarstwach, z preferencjami dla sektora uspołecznionego. Podkreślała jednak chęć ekonomicznego wiązania chłopstwa z państwem przy wykorzystaniu spółdzielczości handlowej i systemu powszechnej kontraktacji płodów rolnych[1].

Z dniem 1 stycznia 1972 r., po 20 latach, zniesiono niepopularne na wsi i negatywnie oddziałujące na intensywność produkcji obowiązkowe dostawy produktów rolnych po zaniżonych cenach. Akt ten rozszerzył elementy rynku w wymianie między miastem a wsią oraz stworzył lepsze warunki egzystencji dla większych gospodarstw rodzinnych[1].

Znowelizowano przepisy regulujące stosunki własnościowe w rolnictwie indywidualnym, legalizując nieoficjalnie zawarte akty kupna ziemi. Umożliwiono powiększanie gospodarstw w granicach 8-20 ha (w szczególnych przypadkach górna granica była wyższa) oraz zabroniono podziału gospodarstw na działki mniejsze niż 8 ha użytków rolnych. Prawo do posiadania i nabywania gruntów powiązano z odpowiednimi kwalifikacjami oraz dotychczasową pracą na roli. Rozszerzono możliwość uzyskania dożywotniej renty z tytułu przekazania państwu ziemi[1].

Regulacjom prawnym nie towarzyszyło odpowiednie wsparcie ekonomiczne dla gospodarstw rodzinnych. Wprawdzie ogólna wielkość nakładów inwestycyjnych w rolnictwie w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych uległa podwojeniu, ale w podstawowej masie kierowano je do spółdzielni produkcyjnych i gospodarstw państwowych. Gospodarstwa rodzinne, mimo że obejmowały zdecydowaną większość użytków rolnych (70–75%), pozostawały w tyle za preferowanymi w nakładach gospodarstwami uspołecznionymi. Ich udział w inwestycjach rolnych w pięcioleciu 1971-1975 nie przekroczył 38%[1].

W latach 1971–1975 nie nastąpiły istotne zmiany w nieracjonalnej strukturze agrarnej gospodarstw indywidualnych. Nasilił się proces ekonomicznego upadku najmniejszych gospodarstw i przechodzenia dotychczasowych użytkowników, zwłaszcza młodzieży, do zajęć pozarolniczych. Problem ten dotyczył też pozostałych gospodarstw rodzinnych w związku z procesem starzenia się ludności rolniczej oraz powstawaniem licznej grupy gospodarstw bez następców. Grunty chłopskie systematycznie powiększały obszar gospodarstw państwowych, który w latach 1971–1975 wzrósł o 9%. Jednocześnie nasilił się proces tworzenia rolniczych spółdzielni produkcyjnych, którym państwo zaoferowało dotacje oraz łatwo umarzane kredyty na zakup ziemi oraz jej zagospodarowanie. W omawianym okresie liczba spółdzielni wzrosła o 110%, zaś powierzchnia ich gruntów o 32%[1].

Znaczna część ziemi, należącej poprzednio do rolników indywidualnych, zasiliła popierane przez władze kółka rolnicze. Obszar gruntów przez nie użytkowanych powiększył się aż o 143%. Kółka rolnicze odeszły od swojej tradycyjnej funkcji wspólnego użytkowania maszyn i świadczenia usług dla gospodarstw chłopskich. Coraz częściej, mimo mizernych efektów, rozwijały zespołową produkcję roślinną i zwierzęcą, stając się jedną z form własności społecznej ziemi[1].

W konsekwencji lata 1971–1975 przyniosły widoczne zmiany w strukturze własnościowej gruntów rolnych. Dla gospodarstw rodzinnych oznaczały one straty zarówno pod względem powierzchni ogólnej, jak i gruntów ornych. Uszczuplenie własności prywatnej władze zapisały na konto swoich sukcesów w uspołecznianiu rolnictwa, które przejściowo zbiegło się ze wzrostem jego produkcji. Powodowało to, podobnie jak w przypadku inwestycji i produkcji przemysłowej, samozadowolenie i skłonność do dalszego forsowania przekształceń ustrojowych[1].

Globalna produkcja rolna w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych wzrosła o 20%, co bliskie było ustaleniom planu pięcioletniego, a przewyższało rezultaty z lat 1966–1970. Dobre wyniki osiągnięto dzięki wysokiemu przyrostowi produkcji zwierzęcej, gdyż wielkość produkcji roślinnej, pod wpływem nieurodzaju w latach 1974–1975, zaczęła spadać. Import zbóż, który w 1974 r. zbliżył się do 4 min t, pozwolił na osiągnięcie wysokiej dynamiki produkcji zwierzęcej. W rezultacie na początku lat siedemdziesiątych korzystnym zmianom uległa ogólna struktura produkcji (wzrósł udział poszukiwanych na rynku i eksportowanych produktów hodowlanych)[1].

Wysokie nakłady inwestycyjne, powiększenie obszaru gruntów oraz kierowanie do sektora publicznego importowanych pasz, spowodowało wzrost udziału gospodarstw państwowych i spółdzielczych w globalnej produkcji rolnictwa z 14% w 1970 r. do 19% w 1975 r. Nie uległa jednak poprawie ich efektywność gospodarowania, o czym świadczył fakt, że tylko w przypadku zbóż plony osiągane przez duże gospodarstwa uspołecznione były wyższe niż w gospodarstwach chłopskich. Oznaczało to, że przyrost produkcji rolnej był rezultatem rosnących nakładów, a nie wzrostu efektywności gospodarowania[1].

Lata 1976–1980[edytuj | edytuj kod]

Produkcja globalna rolnictwa w latach 1976–1980, w porównaniu do poprzedniej pięciolatki, wzrosła tylko o 2,7%, co zdecydowanie odbiegało od planów[1]. Wpłynął na to spadek produkcji roślinnej w latach 1977, 1979 i 1980 r. (łącznie w całym pięcioleciu o 1,3%)[1]. Załamanie było następstwem obniżenia się ogólnej powierzchni zasiewów, spadku plonów zbóż i buraków cukrowych w całym polskim rolnictwie oraz zmniejszenia areału gruntów gospodarstw chłopskich, przeciętnie osiągających lepsze wyniki w produkcji roślin okopowych niż sektor uspołeczniony[1].

Wzrost produkcji zwierzęcej o 7,8%, w stosunku do poprzedniego pięciolecia, uzyskano dzięki kontynuowaniu importu zboża i pasz, który pokrywał 1/3 ogólnego zużycia pasz treściwych. Przywóz zasilał głównie gospodarstwa uspołecznione, w tym liczne nowe fermy tuczu przemysłowego o wysokiej zbożochłonności. Umożliwił on poprawę wskaźników ekonomicznych hodowli uspołecznionej, chociaż pod względem obsady krów i koni lepiej prezentowały się gospodarstwa chłopskie[1].

Ujemna w przedziale pięciu lat dynamika produkcji roślinnej spowodowała dalsze zmiany w strukturze globalnej wytwórczości rolnej. Udział produkcji roślinnej obniżył się z 55% w 1975 r. do 51% w 1980 r. Taka struktura, uniemożliwiająca pokrycie zapotrzebowania na zboża i pasze na cele hodowlane, a tym samym zmuszająca do zwiększania ich importu, przyczyniała się do wzrostu zadłużenia Polski w krajach kapitalistycznych[1].

Utrzymująca się presja na zwiększenie roli gospodarstw uspołecznionych była zasadniczą przesłanką realizacji bardzo kapitałochłonnego wariantu wzrostu produkcji rolniczej. Tymczasem od 1979 r. nakłady inwestycyjne w rolnictwie spadały, uniemożliwiając jego intensyfikację[1].

Lata 1981–1989[edytuj | edytuj kod]

Początek lat osiemdziesiątych przyniósł wiele deklaracji władz dotyczących „nowych, trwałych zasad polityki agrarnej”, w tym poparcia dla gospodarstw rodzinnych. Wkrótce, nie bez presji społecznej wyrażanej przez rolniczą „Solidarność”, przyniosły one korzystne dla wsi regulacje prawne. Uchylono restrykcyjną ustawę z lat siedemdziesiątych o uregulowaniu własności gospodarstw rolnych oraz dokonano odpowiednich zmian w Kodeksie cywilnym. Zliberalizowano politykę gruntową, znosząc utrudnienia w dziedziczeniu ziemi[1].

Posunięcia w sferze prawnej zaowocowały zwiększonym przejmowaniem gruntów Państwowego Funduszu Ziemi przez chłopów. Znaczna część gruntów, które w latach siedemdziesiątych zostały objęte przez gospodarstwa uspołecznione, „powróciła” do rolników indywidualnych. W konsekwencji w dekadzie lat osiemdziesiątych nieco zwiększył się udział gospodarstw rodzinnych w całkowitej powierzchni użytków rolnych (z 69% w 1980 r. do 72%w 1989 r.). Nie oznaczało to jednak polepszenia ich struktury agrarnej, prowadziło natomiast do polaryzacji gospodarstw chłopskich na tle ich zróżnicowanej sytuacji ekonomicznej. Bogatsze rodziny były w stanie powiększyć należące do nich grunty, często kosztem chłopów małorolnych. W omawianym okresie odsetek gospodarstw chłopskich o powierzchni powyżej 15 ha zwiększył się z 4% do 6%[1].

Inną barierą przemian w rolnictwie była anachroniczna struktura zatrudnienia w gospodarce narodowej, będąca rezultatem niskiego poziomu uprzemysłowienia i niedorozwoju sektora usług. Udział osób zatrudnionych w gospodarce żywnościowej w ogólnej liczbie pracujących w całej gospodarce sięgał 35% i przekraczał dwukrotnie odpowiedni wskaźnik w krajach gospodarczo rozwiniętych. W latach osiemdziesiątych, wobec niskiego poziomu migracji ze wsi do miast, niekorzystna struktura zatrudnienia uległa petryfikacji. Problemy związane z nieracjonalną strukturą agrarną i utrzymującymi się przerostami zatrudnienia w rolnictwie pogłębiały niedostateczne nakłady inwestycyjne. Przez całą omawianą dekadę zmniejszał się ich udział w ogólnych środkach kierowanych na rozwój gospodarczy kraju. Dodatkowo, po przejściowym wzroście, w końcu lat osiemdziesiątych spadł udział gospodarstw rodzinnych w inwestycjach całego rolnictwa[1].

Chronicznie niedostateczne było krajowe zaopatrzenie w środki do produkcji rolnej, a restrykcje Zachodu po wprowadzeniu stanu wojennego zmniejszyły import na potrzeby rolnictwa. Redukcja przywozu zbóż i pasz treściwych z całą siłą uderzyła w podstawy hodowli. Notowano duży spadek produkcji mięsa wieprzowego i wołowego, a przede wszystkim drobiowego (brojlerów). Niedostatek pasz skłonił władze do systematycznego podnoszenia cen skupu produktów roślinnych, przede wszystkim zboża. Polityka cenowa wyrażała także tendencję do zapewnienia rolnikom parytetu ich dochodów z wynagrodzeniami za pracę w działach pozarolniczych. W konsekwencji w latach 1981–1989 nastąpił ze wzrostem zasiewów, zbiorów i plonów zbóż rzadko spotykany w gospodarce PRL[1].

W konsekwencji zróżnicowanych trendów w produkcji roślinnej 1 hodowlanej uległa zmianie struktura wytwórczości globalnej rolnictwa. Spadł w niej udział hodowli (z 51% do 43%) na rzecz produkcji roślinnej, co w Europie oznacza pogorszenie oferty żywnościowej rolnictwa[1].

Przypisy[edytuj | edytuj kod]