Zagłada Żydów w Markowej

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Zagłada Żydów w Markowej – eksterminacja żydowskich mieszkańców wsi Markowa na Podkarpaciu dokonana przez okupantów niemieckich w czasie II wojny światowej.

Przed wojną w Markowej mieszkało około 120 Żydów, przy czym w pierwszym okresie okupacji ich liczba zmniejszyła się na skutek ucieczek i przymusowych przesiedleń. Po rozpoczęciu akcji „Reinhardt” większość miejscowych Żydów zaczęła się ukrywać. Znaczna ich liczba została jednak wyłapana i wymordowana przez niemiecką żandarmerię i polską granatową policję, między innymi podczas obławy w grudniu 1942 roku. Przedmiotem kontrowersji pozostaje skala uczestnictwa miejscowej ludności polskiej w tropieniu Żydów. Po zakończeniu wojny z terenu Markowej ekshumowano szczątki 49 Żydów.

W marcu 1944 roku Niemcy zamordowali ośmioosobową rodzinę Ulmów, która udzielała schronienia żydowskim uciekinierom. Niemniej wyzwolenia doczekało 21 Żydów, którzy byli ukrywani przez polskie rodziny z Markowej. Dziewięcioro mieszkańców wsi odznaczono medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

Geneza[edytuj | edytuj kod]

W okresie II Rzeczypospolitej Markowa była siedzibą gminy w powiecie przeworskim. W czasie II wojny światowej liczyła około 4,5 tys. mieszkańców[1].

Przed wojną w Markowej mieszkało około 30 rodzin żydowskich, łącznie około 120 osób[2]. W tym czasie w całym powiecie przeworskim mieszkało 3405 Żydów, a w sąsiednim powiecie łańcuckim – ponad 6 tys.[3] Większość markowskich Żydów, poza dwiema rodzinami uprawiającymi rolę, utrzymywała się z handlu. Żydowskie gospodarstwa były rozproszone po całej wsi[a][1].

Oddziały Wehrmachtu zajęły Markową 9 września 1939 roku[4]. Wkrótce po rozpoczęciu niemieckiej okupacji powiat przeworski wraz z powiatem łańcuckim uległy likwidacji i zostały wcielone w skład powiatu jarosławskiego Generalnego Gubernatorstwa. Markowa pozostała jednak siedzibą gminy. We wsi zorganizowano około 3–5 osobowy posterunek granatowej policji. Jego komendantem był Konstanty Kindler – volksdeutsch z Wielkopolski, znany z brutalności i gorliwości w wykonywaniu niemieckich poleceń. Posterunek w Markowej podlegał niemieckiej żandarmerii z posterunku w Łańcucie. W latach 1941–1944 posterunkiem tym dowodził por. Eilert Dieken[5].

Ze względu na fakt, że Markowa i sąsiednie gminy znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie linii demarkacyjnej III Rzesza – ZSRR, Niemcy jeszcze przed zakończeniem kampanii wrześniowej podjęli próbę wypędzenia miejscowych Żydów do sowieckiej strefy okupacyjnej. 22 września 1939 roku nakazano im przenieść się w trybie natychmiastowym za Bug[2]. W konsekwencji przymusowych transferów ludności, lecz także dobrowolnych ucieczek na wschód, liczba Żydów zamieszkujących w powiecie jarosławskim wynosiła pod koniec 1940 roku zaledwie 6 tys. osób[b][3]. W Markowej część Żydów opuściła swoje domy, większość zdecydowała się jednak pozostać na miejscu[2]. Latem 1942 we wsi przebywało prawdopodobnie kilkudziesięciu Żydów[6].

W latach 1939–1942, podobnie jak w innych regionach okupowanej Polski, markowscy Żydzi padali ofiarą dyskryminacji i prześladowań. Władze niemieckie narzuciły im przymus pracy i obowiązek noszenia opasek z gwiazdą Dawida. Ludność żydowską dotykały także rozmaite konfiskaty i rekwizycje[2]. Ponadto jeszcze przed sierpniem 1942 roku Niemcy zamordowali w Markowej co najmniej siedmiu Żydów. Ich zwłoki pogrzebano w ogrodzie Bienia Millera[7].

Akcja „Reinhardt”[edytuj | edytuj kod]

„Przesiedlenie” i „Judenjagd”[edytuj | edytuj kod]

17 marca 1942 roku, wraz z przybyciem do obozu śmierci w Bełżcu pierwszych transportów z Lublina i Lwowa, rozpoczęła się zagłada ludności żydowskiej w Generalnym Gubernatorstwie, której Niemcy nadali kryptonim akcja „Reinhardt”[8]. Żydów z Markowej zobowiązano, aby w terminie do 30 kwietnia złożyli wnioski o wydanie kenkart. Ewidencja ludności żydowskiej miała w zamyśle Niemców ułatwić jej późniejszą deportację do obozów zagłady[9].

Powiat jarosławski został objęty akcją „Reinhardt” pod koniec lipca[3] lub w sierpniu[6][10] 1942 roku. Miejscowych Żydów gromadzono w obozie przejściowym w Pełkiniach, skąd następnie byli wywożeni do obozu zagłady w Bełżcu. Między 1 a 16 sierpnia z Pełkiń wywieziono do Bełżca około 8 tys. osób[10]. Część Żydów osadzonych w Pełkiniach zamordowano w lasach pod Wólką Pełkińską[9]. Egzekucje towarzyszyły także likwidacji gett. Niemcy często mordowali na miejscu osoby niezdolne do transportu, przede wszystkim dzieci i starców. Doraźnie rozstrzeliwali także żydowskich mieszkańców niektórych mniejszych wsi i osad[3].

W sierpniu Niemcy zakazali Żydom dalszego przebywania w Markowej. Na „przesiedlenie” zgłosiło się jednak bardzo niewielu Żydów, prawdopodobnie nie więcej jak 6–8 osób[6]. Były to w większości osoby starsze[9]. Zostały one zabrane jedną furmanką do Łańcuta[11], a następnie podzieliły los mieszkańców tamtejszego getta[c][9].

Kilkudziesięciu Żydów, którzy zdecydowali się zignorować niemieckie zarządzenia, było odtąd zmuszonych się ukrywać. Niektórzy znaleźli schronienie u polskich rolników, inni bez wiedzy gospodarzy pomieszkiwali w stodołach i stajniach lub koczowali na okolicznych polach i w lasach. Ci ostatni pojawiali się niekiedy we wsi, aby prosić o żywność lub krótkotrwały nocleg[6].

Uciekinierów tropiła niemiecka żandarmeria i polska granatowa policja, Między sierpniem a grudniem 1942 roku w okolicach Markowej schwytano i zastrzelono od kilku do kilkunastu Żydów. Część zginęła z rąk policjanta Konstantego Kindlera. Ponadto co najmniej jedna ukrywająca się Żydówka zmarła z wycieńczenia. Inny Żyd, który nie znalazł odpowiedniej kryjówki i w obliczu zbliżającej się zimy, uznał, że dalsze ukrywanie się nie ma sensu, zgłosił się dobrowolnie na posterunek policji[12].

Obława 13 grudnia 1942 roku[edytuj | edytuj kod]

Pod koniec jesieni 1942 roku Niemcy zintensyfikowali działania, których celem było wyłapanie Żydów ukrywających się w okolicach Łańcuta[7]. Do tropienia uciekinierów, podobnie jak w innych regionach okupowanej Polski, zaangażowano polską administrację najniższego szczebla oraz członków straży wiejskich. Sołtysi i ludność nie mogli się uchylić od uczestnictwa bez narażania się na najsurowsze represje[13]. Na początku grudnia 1942 roku obławę na ukrywających się Żydów przeprowadzono w Husowie. Niedługo później władze okupacyjne zobowiązały sołtysa Andrzeja Kuda do zorganizowania podobnej obławy w Markowej[7].

W niedzielę 13 grudnia 1942 roku sołtys Kud publicznie ogłosił przed miejscowym kościołem, że tego dnia odbędzie się we wsi poszukiwanie Żydów[7]. Zdaniem Mateusza Szpytmy uczynił to celowo, aby ostrzec gospodarzy, którzy ukrywali Żydów i dać im czas na podjęcie środków ostrożności[7][14]. W obławie wzięło udział co najmniej 26 miejscowych Polaków[15]. Byli to przede wszystkim członkowie ochotniczej straży pożarnej i warty gromadzkiej[15]; na czele tych formacji stali w tym czasie odpowiednio Franciszek Homa i Andrzej Rewer[16]. Niewykluczone, że w poszukiwaniach uczestniczyli także funkcjonariusze granatowej policji oraz zwykli mieszkańcy wsi. Tego dnia w Markowej i w jej bezpośrednim sąsiedztwie ujęto od kilkunastu do dwudziestu pięciu Żydów. Według Jakuba Einhorna – Żyda z Markowej, któremu udało się przeżyć niemiecką okupację – schwytano siedemnaście osób. Liczbę tę Szpytma uznaje za „najbliższą prawdy”[15].

Noc z 13 na 14 grudnia schwytani Żydzi spędzili w areszcie gminnym. Następnego dnia z Łańcuta przybyli funkcjonariusze niemieckiej żandarmerii, którzy rozstrzelali wszystkich zatrzymanych na dawnym okopie, wykorzystywanym również jako grzebowisko zwierząt. Nie wiadomo, czy podobne obławy były przeprowadzane w Markowej w późniejszym okresie[17].

Według Einhorna uczestniczący w obławie Polacy mieli wykazywać się znaczną gorliwością, a wręcz brutalnością[18]. Schwytani Żydzi byli bici, a później przez całą noc poddawano ich torturom w areszcie gminnym[19]. Ofiarom odebrano także wszystkie posiadane ubrania i przedmioty. Einhorn twierdził ponadto, że śmierci na „okopie” uniknęła młoda Żydówka, która ukrywała się wraz z bratem w gospodarstwie Józefa Dołęgi. Kobieta miała później zostać wielokrotnie zgwałcona przez dwóch strażaków, a gdy zaszła w ciążę, zabrano ją wraz z bratem w nieznanym kierunku i najprawdopodobniej zamordowano[20].

Wiarygodność relacji Einhorna bywa kwestionowana. Sądy, przed którymi toczyły się po wojnie procesy przeciwko mieszkańcom Markowej oskarżonym o współudział w zbrodniach na ludności żydowskiej, nie uznały jego zeznań za w pełni wiarygodne[21]. Szpytma twierdzi ponadto, że wydarzenia, o których pisał Einhorn mogły mieć miejsce w innej miejscowości i nie jest przy tym pewne, że ich przebieg był rzeczywiście taki, jak to przedstawił ocalały. Odrzuca jednocześnie oskarżenia, że Żydzi ujęci w Markowej podczas obławy 13 grudnia byli torturowani, jego zdaniem nie doszło również do gwałtu na żydowskiej kobiecie[22]. Jego zdaniem dostępne źródła nie pozwalają „stawiać zdecydowanych tez dotyczących skali zaangażowania konkretnych osób w wykonywanie niemieckich rozkazów”, w tym rozstrzygnąć, w jakim stopniu udział poszczególnych osób w obławie był spowodowany obawą przed niemieckimi represjami, a w jakim stopniu był ich osobistą inicjatywą[d][23]. O prawdziwości relacji Einhorna przekonani są natomiast Jan Grabowski i Dariusz Libionka[24].

Według Szpytmy znany jest tylko jeden przypadek zamordowania ukrywanego Żyda przez mieszkańca Markowej. Ofiarą miał być Israel Tohym, który załamał się psychicznie i zaczął stwarzać zagrożenie dla ukrywającego go Polaka. Do zabójstwa miało dojść w 1943 roku lub na początku 1944 roku[22].

Mord na rodzinie Ulmów[edytuj | edytuj kod]

 Osobny artykuł: Zbrodnia w Markowej (1944).

Jednym z mieszkańców Markowej, którzy pomagali ukrywającym się Żydom, był Józef Ulma. Pod koniec 1942 roku wraz z żoną Wiktorią przyjął pod swój dach ośmioro Żydów: pięciu mężczyzn z rodziny Goldmanów/„Szallów” z Łańcuta (ojca i czterech synów) oraz zamężne córki Chaima i Estery Goldmanów z Markowej: Gołdę (Genię) Grünfeld i Leę Didner wraz z małą córeczką o nieznanym imieniu[25].

Półtora roku później Ulmowie zostali zadenuncjowani, najprawdopodobniej przez granatowego policjanta Włodzimierza Lesia, który zagarnął majątek rodziny „Szallów” i zamierzał pozbyć się jego prawowitych właścicieli. 24 marca 1944 roku do Markowej przybyli niemieccy żandarmi i granatowi policjanci z Łańcuta. Niemcy rozstrzelali Józefa i Wiktorię Ulmów, a także ich szóstkę dzieci, z których najstarsze liczyło osiem lat, a najmłodsze – półtora roku. W chwili śmierci Wiktoria była w zaawansowanej ciąży. Razem z Ulmami zginęli wszyscy ukrywani Żydzi[26].

Inne przypadki ukrywania Żydów w Markowej[edytuj | edytuj kod]

Ulmowie nie byli jedyną rodziną, która pomagała żydowskim uciekinierom. Do 27 lipca 1944 roku, kiedy to Markowa została zajęta przez Armię Czerwoną, w ukryciu przetrwało 21 Żydów[27].

Wśród osób, które ukrywały Żydów w Markowej, byli[28][29]:

  • Michał i Maria Barowie, którzy ukrywali trzyosobową rodzinę Lorbenfeldów (Chaima i Rojzę oraz ich córkę Pesię).
  • Julia i Józef Barowie, którzy wraz z córką Janiną ukrywali pięcioosobową rodzinę Riesenbachów (Jakuba, Itę oraz ich troje dzieci: Joska, Genię i Manię).
  • Antoni i Dorota Szylarowie, którzy ukrywali siedmioosobową rodzinę Weltzów z Rzeszowa (Miriam, jej dzieci: Mońka, Abrahama, Reśkę, Arona, a także żonę Arona – Shirley i ich syna Leona).
  • Michał i Katarzyna Cwynarowie, którzy ukrywali Żyda posługującego się imieniem Władysław (najprawdopodobniej był to Mozes Reich).
  • Jan i Weronika Przybylakowie, którzy ukrywali Jakuba Einhorna. Przybylakowie najprawdopodobniej ukrywali także trzyosobową żydowską rodzinę o nieznanym nazwisku.
  • Michał i Wiktoria Drewniakowie oraz Katarzyna Bar i jej dzieci, którzy przez pewien czas także udzielali schronienia Jakubowi Einhornowi.
  • Jan i Helena Cwynarowie, którzy udzielili schronienia Abrahamowi Segalowi z Brzeżan.

Medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” zostali odznaczeni Antoni i Dorota Szylarowie z córkami Zofią i Heleną (1992) oraz Julia i Józef Barowie z córką Janiną (1999)[30].

Epilog[edytuj | edytuj kod]

W 1947 roku na terenie Markowej prowadzone były prace ekshumacyjne. Ekshumowano wtedy szczątki 49 Żydów, przy czym 34 zwłoki odnaleziono na „okopie”, osiem przy domu Ulmów, a siedem w ogrodzie Bienia Millera. Wszystkie zwłoki pogrzebano na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Jagielle–Niechciałkach[31].

Mord na rodzinie Ulmów z Markowej stał się symbolem martyrologii Polaków mordowanych przez Niemców za niesienie pomocy Żydom. W 1995 roku Józef i Wiktoria zostali pośmiertnie odznaczeni medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata[32]. 17 marca 2016 roku w Markowej otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów[33].

Odpowiedzialność sprawców[edytuj | edytuj kod]

Po zakończeniu wojny organy ścigania Polski Ludowej prowadziły śledztwa przeciwko mieszkańcom Markowej oskarżonym o współudział w zbrodniach na ludności żydowskiej. Od początku jednym z głównych podejrzanych był Andrzej Rewer – w czasie wojny komendant miejscowej warty gromadzkiej. Pierwsze śledztwo wszczęto przeciw niemu w 1949 roku, lecz wyrokiem z 23 maja 1950 roku sąd apelacyjny w Rzeszowie uniewinnił go od wszystkich zarzutów. Już we wrześniu 1950 roku, najprawdopodobniej na podstawie zeznań Jakuba Einhorna, aresztowano jednak Wojciecha Krauza, Antoniego Bara i Michała Szpytmę[34]. Wznowione zostało także śledztwo przeciwko Rewerowi. Ten początkowo się ukrywał, lecz w lipcu 1951 roku został zatrzymany w Krakowie. Kilka miesięcy później Sąd Najwyższy na wniosek prokuratury zgodził się wznowić prowadzone przeciw niemu postępowanie karne[35]. Łącznie śledztwem objęto 26 mieszkańców Markowej. Gromadzeniu dowodów towarzyszyły jednak liczne trudności, a prokurator odnotował, że podczas przesłuchiwania świadków i oskarżonych natrafił na „solidarną obronę polegającą na zgodnym obciążeniu osób ukrywających się lub umarłych”[36].

Drugi proces Rewera toczył się przed sądem wojewódzkim w Rzeszowie wiosną 1952 roku. Ostatecznie wyrokiem z 21 kwietnia tegoż roku oskarżony został oczyszczony z wszystkich zarzutów. Było to spowodowane przede wszystkim faktem, iż sąd uznał zeznania Jakuba Einhorna, który był głównym świadkiem oskarżenia, za niewystarczająco wiarygodne. Ten ostatni w trakcie procesu konsekwentnie podtrzymywał jednak swoją wersję wydarzeń[37]. Zdaniem Grabowskiego i Libionki sąd nie dał mu wiary, gdyż mieszkańcy Markowej, którzy występowali w charakterze świadków, solidarnie ochraniali oskarżonych i podważali zeznania ocalałego Żyda[38]. Szpytma wskazuje z kolei, że w trakcie procesu wykazano, że niektóre wydarzenia, których Einhorn rzekomo był naocznym świadkiem, znał on w rzeczywistości wyłącznie z relacji osób trzecich[21]. Ponadto po przeprowadzeniu wizji lokalnej sąd uznał, że ze swojej ówczesnej kryjówki Einhorn nie mógł dokładnie obserwować aresztu gminnego, do którego zaprowadzono Żydów ujętych 13 grudnia 1942 roku[39].

Żadne z pozostałych postępowań prowadzonych przeciwko mieszkańcom Markowej nie zakończyło się wydaniem prawomocnego wyroku skazującego[21]. 4 maja 1951 roku sąd wojewódzki w Rzeszowie skazał Wojciecha Krauza na karę sześciu lat pozbawienia wolności. Dwóch pozostałych oskarżonych – Antoniego Bara i Michała Szpytmę – uniewinniono. W październiku 1953 roku Sąd Najwyższy na wniosek obrońcy skazanego unieważnił jednak wyrok i skierował sprawę Krauza do ponownego rozpatrzenia. Wznowione postępowanie zakończyło się uniewinnieniem oskarżonego (1954). Wydając wyrok uniewinniający, sąd kierował się wcześniejszym rozstrzygnięciem w sprawie Andrzeja Rewera[40]. W lipcu 1953 roku aresztowani zostali Andrzej Kud (były sołtys) i Stanisław Orzechowski. W listopadzie tegoż roku umorzono jednak prowadzone przeciwko nim śledztwo[41]. W 1954 roku umorzone zostało także śledztwo przeciwko innemu mieszkańcowi Markowej, Franciszkowi Hawro[42].

Konstanty Kindler – komendant posterunku granatowej policji w Markowej, później funkcjonariusz niemieckiej żandarmerii – został w 1947 roku skazany przez sąd okręgowy w Radomiu na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Wyrok nie dotyczył jednak zbrodni, które skazany popełnił w czasie służby w Markowej. Kindler został zwolniony z więzienia w 1955 roku[5].

Śledztwo w sprawie zbrodni na Żydach i Polakach popełnionych w okupacyjnym powiecie jarosławskim było także prowadzone przez prokuraturę w Dortmundzie. Obiektem zainteresowania zachodnioniemieckich śledczych był m.in. komendant posterunku żandarmerii w Łańcucie por. Eilert Dieken. Śledztwo zostało jednak umorzone w 1971 roku, a żadnemu z żandarmów pełniących służbę w Łańcucie nie postawiono zarzutów. Śledczy ustalili m.in., że Dieken zmarł wiele lat wcześniej z przyczyn naturalnych (1960)[5].

Jedynym żandarmem z posterunku w Łańcucie, który poniósł odpowiedzialność karną za zbrodnie popełnione na ludności polskiej i żydowskiej, był pochodzący z Czechosłowacji Josef Kokott. W 1957 roku został aresztowany na terenie Czechosłowacji, a następnie poddany ekstradycji do Polski. Wyrokiem sądu wojewódzkiego w Rzeszowie z 30 sierpnia 1958 roku został skazany na karę śmierci. Rada Państwa PRL skorzystała jednak z prawa łaski i zamieniła karę na dożywotnie pozbawienie wolności, a następnie na 25 lat więzienia. Kokott zmarł w więzieniu w 1980 roku[43].

Uwagi[edytuj | edytuj kod]

  1. W publikacji Rodzina Ulmów można jednak znaleźć informację, że część żydowskich gospodarstw była skupiona w przysiółku nazywanym „Kazimierzem”. Patrz: Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 27.
  2. W późniejszym okresie ich liczba wzrosła jednak na skutek kolejnych przesiedleń, sięgając ostatecznie około 10 tys. osób. Patrz: Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1829.
  3. Likwidacja getta w Łańcucie rozpoczęła się 1 sierpnia 1942 roku. Niemcy stopniowo wywozili jego mieszkańców do obozu w Pełkiniach, a stamtąd do Bełżca. Patrz: Kuwałek 2010 ↓, s. 240.
  4. Szpytma podkreśla jednocześnie, że zeznania różnych świadków, przy zastrzeżeniu, że ich wiarygodność nie zawsze jest pewna, pozwalają stwierdzić, że znaczącą rolę podczas obławy odegrali: Andrzej Kud (sołtys), Franciszek Homa (komendant OSP) i Andrzej Rewer (komendant warty gromadzkiej). Gorliwością i brutalnością wykazywać miał się Wojciech Krauz. Patrz: Szpytma 2014 ↓, s. 28.

Przypisy[edytuj | edytuj kod]

  1. a b Szpytma 2014 ↓, s. 5.
  2. a b c d Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 27.
  3. a b c d Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1829.
  4. Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 25.
  5. a b c Szpytma 2014 ↓, s. 6.
  6. a b c d Szpytma 2014 ↓, s. 7.
  7. a b c d e Szpytma 2014 ↓, s. 8.
  8. Kuwałek 2010 ↓, s. 92.
  9. a b c d Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 29.
  10. a b Kuwałek 2010 ↓, s. 240.
  11. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1858–1859.
  12. Szpytma 2014 ↓, s. 7–8.
  13. Szpytma 2014 ↓, s. 3.
  14. Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 30.
  15. a b c Szpytma 2014 ↓, s. 9.
  16. Szpytma 2014 ↓, s. 28.
  17. Szpytma 2014 ↓, s. 10.
  18. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1865–1866, 1871–1875.
  19. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1865–1866.
  20. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1867–1868.
  21. a b c Szpytma 2014 ↓, s. 27.
  22. a b Mateusz Szpytma: Czyje te bezdroża? – odpowiedź wiceprezesa IPN na tekst „Gazety Wyborczej”. ipn.gov.pl. [dostęp 2020-10-26].
  23. Szpytma 2014 ↓, s. 27–28.
  24. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1857.
  25. Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 36, 46.
  26. Szpytma i Szarek 2018 ↓, s. 48–56.
  27. Szpytma 2014 ↓, s. 12.
  28. Szpytma 2014 ↓, s. 10–11.
  29. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1838.
  30. Righteous Among the Nations Honored by Yad Vashem by 1 January 2020: Poland. yadvashem.org. [dostęp 2020-10-30]. (ang.).
  31. Szpytma 2014 ↓, s. 13.
  32. Jozef & Wiktoria Ulma. yadvashem.org. [dostęp 2012-11-25]. (ang.).
  33. Uroczystość otwarcia Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej. dzieje.pl, 2016-03-17. [dostęp 2016-03-17].
  34. Szpytma 2014 ↓, s. 15–20.
  35. Szpytma 2014 ↓, s. 22–23.
  36. Szpytma 2014 ↓, s. 20–21.
  37. Szpytma 2014 ↓, s. 23–25.
  38. Grabowski i Libionka 2016 ↓, s. 1854.
  39. Szpytma 2014 ↓, s. 24–25.
  40. Szpytma 2014 ↓, s. 20–22.
  41. Szpytma 2014 ↓, s. 22.
  42. Szpytma 2014 ↓, s. 25–27.
  43. Pawłowski 2019 ↓.

Bibliografia[edytuj | edytuj kod]