Podróż dwudziesta szósta i ostatnia

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii

Podróż dwudziesta szósta i ostatnia – opowiadanie Stanisława Lema z Ijonem Tichym w roli głównej. Utwór jest satyrą na zimną wojnę. Ukazał się jedynie w zbiorach: Sezam i inne opowiadania (1954) i Dzienniki gwiazdowe (1957, 1958) – brak go we wszystkich późniejszych wydaniach Dzienników....

We wstępie do kolejnych wydań Dzienników... jeden z ich bohaterów – profesor Tarantoga – wyjaśnia, że podróż ta „okazała się ostatecznie apokryfem...”[1], sugerując, że nie jest ona autorstwa Ijona Tichego. Podobny zabieg, to jest tworzenie fikcyjnych odniesień do swoich dzieł, Lem zastosował m.in. w zbiorze Doskonała próżnia.

Opis fabuły[edytuj | edytuj kod]

Ijon Tichy, po piętnastu latach spędzonych w kosmosie, postanawia wrócić na Ziemię. Czekając na planecie Teropii w porcie rakietowym na odpowiedni statek poznaje profesora Tarantogę, od którego dowiaduje się o Meopserze, planecie zamieszkanej przez Muciochów. Podróżnik postanawia zmienić plany i wybrać się na Meopserę. Ponieważ mapy, jakimi dysponuje, nie są najwyższej jakości, postanawia zaufać swojemu instynktowi. Podróż wypełnia sobie pisaniem dzienników.

Po trwającym miesiąc locie ląduje wreszcie na planecie, o której sądzi, że jest Meopserą - wkrótce jednak, od pierwszego napotkanego tubylca, dowiaduje się, że trafił do Merki. Zdobywa zaufanie miejscowego doka, który zabiera go do najbliższego miasta, Niuouku. Tam staje się świadkiem i uczestnikiem wydarzeń, które początkowo bierze za obrzędy związane z kultem Ejboma, a które okazują się być próbnym atakiem atomowym.

Szczegółowo wypytując napotkane osoby o powody takich prób, trafia przed oblicze urzędników, reprezentujących Komisję do Badania Działalności Antyamerykańskiej w Stanach Zjednoczonych, którzy oskarżają go o krytykę polityki zagranicznej. Dopiero wtedy Tichy rozumie, co się stało:

W tym momencie jakby mi łuski spadły z oczu. Od spotkania pierwszej istoty nękało mnie, że w żaden sposób nie mogę sobie uświadomić, co mi przypomina język tubylców. Teraz zaświtało mi w głowie: ależ oczywiście, to był zniekształcony i wykoślawiony język angielski. Padłem ofiarą pomyłki spowodowanej w dużej mierze różnicami wymowy: Merka - to była America, Rasza - Russia, Czajna - China, Ejbom - A-Bomb i tak dalej... Włosy stanęły mi dęba; nigdy jeszcze nie znajdowałem się w takiej opresji. Przeczuwałem, że los mój będzie opłakany, i nie myliłem się; albowiem słowa te piszę w więzieniu śledczym Nowego Jorku, gdzie przebywam już czwarty miesiąc. Obawiam się, że podróż do Meopsery przyjdzie mi odłożyć na czas nieograniczony...

Przypisy[edytuj | edytuj kod]

  1. Tomasz Fiałkowski: Stanisław Lem czyli życie spełnione. [dostęp 2008-09-25]. "Nie objął natomiast tom niniejszy podróży dwudziestej szóstej, która okazała się ostatecznie apokryfem. Udowodniła to grupa pracowników naszego Instytutu, dzięki elektronowej analizie porównawczej tekstów. [E. M. Sianko, A. U. Chlebek i W. U. Kałamarajdysowa Analiza częstościowa beta-spektrów lingwistycznych tekstów I. Tichego; tom XVIII serii Tichiana.] Nie będzie może od rzeczy dodać, iż osobiście od dawna już uważałem tak zwaną "Podróż dwudziestą szóstą" za apokryf, ze względu na występujące w tekście nieścisłości, dotyczące m.in. Odołęgów (a nie Odolęgów, jak podawał tekst), także Meopsery, Muciochów i gatunku Powołów (Phlegmus Invaribilis Hopfstosseri)" ze "Wstępu" do "Dzienników Gwiazdowych" 1971 i następnych wydań.