Koncerty The Rolling Stones w Warszawie w 1967 roku

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
Koncert The Rolling Stones w Hadze, 15 kwietnia 1967, dwa dni po występie w Warszawie

Koncerty The Rolling Stones w Warszawie w 1967 roku – dwa koncerty, które zespół The Rolling Stones dał 13 kwietnia 1967 w Sali Kongresowej w Warszawie[1]. Koncerty, będące jednymi z nielicznych występów zachodnich zespołów rockowych za Żelazną kurtyną, były ważnym wydarzeniem w historii polskiej kultury popularnej[2][3][4]. Koncerty były częścią europejskiej trasa koncertowej Rolling Stones z 1967 roku.

Historia[edytuj | edytuj kod]

Kilka lat wcześniej wicedyrektor Pagartu, Władysław Jakubowski, zaprosił do siebie przedstawicieli klubu muzycznego „Pop-Fun-Club” Wojciecha Manna i Andrzeja Olechowskiego, których poprosił o sporządzenie listy muzyków, których warto zaprosić do Polski. Wśród wymienionych przez nich zespołów[a] byli The Rolling Stones[3][5].

Zespół wystąpił w ramach The Rolling Stones European Tour 1967, po koncertach w Paryżu, a przed Zurychem[4], promując swój album Between the Buttons. Muzykom zależało na występie w kraju bloku wschodniego, chcieli wystąpić w Moskwie lub Leningradzie[6], ale nie dostali zaproszenia do ZSRR[1]. Wtedy sytuację wykorzystał dyrektor Pagartu Jacek Dobierski, podpisując umowę z menedżmentem zespołu[6].

W mediach ukazały się nieliczne informacje o mających się odbyć koncertach. 18 marca „Życie Warszawy” opublikowało krótką informację o negocjacjach prowadzonych z zespołem. Obszerniejszy tekst opublikował w „Sztandarze MłodychRoman Waschko[6]. Na dwa tygodnie przed wydarzeniem na warszawskich murach rozklejono jednobarwne afisze z informacjami o koncertach[7]. Druga notatka w „Życiu Warszawy” ukazała się 12 kwietnia, na dzień przed występami: dziennik podawał, że do „stołecznej Estrady” wpłynęło 12.000 zamówień na bilety. Ilustrowaną zdjęciami informację o przylocie muzyków do Polski opublikowała tylko gdańska popołudniówkaWieczór Wybrzeża[6].

Zespół przyleciał do Warszawy 12 kwietnia. Bill Wyman wspomina lotnisko w Warszawie wyglądające jak blaszane baraki wojskowe (army Nissen huts(inne języki)). Muzycy zamieszkali w hotelu Orbis-Europejski, ówcześnie „najlepszym hotelu w mieście”, w pokojach bez telewizorów (Wyman mieszkał w pokoju z betonowym filarem pośrodku). Miasto Anglicy odebrali jako „przygnębiająco szare i ponure”[6][8][9].

Muzykom towarzyszył Marek Karewicz, fotograf muzyczny i animator polskiego jazzu[1][4][6]. Bill Wyman wymienia jeszcze jako przewodniczkę i tłumaczkę miejscową promotorkę „madam Katarską”[8][9].

W hotelu Stonesi zapamiętali niezbyt dyskretne śledzenie ich przez tajniaków. „Ochroniarze w cywilu obserwują nas wszędzie i chowają się za drzwi, gdy na nich spoglądamy” – wspominał Wyman[9]. Pierwszego wieczora nie pozwolono im wyjść z hotelu. Były też problemy ze zorganizowaniem konferencji prasowej, o której nie uprzedzono administracji hotelu. Pomogła dopiero łapówka wręczona przez rzecznika prasowego zespołu, Lesliego 'Lesa' Perrina[1][9].

Bilety na koncerty były trudno dostępne w wolnej sprzedaży – niewielką liczbę można było kupić w kasach SPATiFu i Orbisu. W większości rozprowadzono je w zakładach pracy i innych instytucjach państwowych[6], a także między różnymi oficjelami i człon­kami partii[1][8]. Sala Kongresowa oficjalnie liczyła 2880 miejsc siedzących[6], ale liczbę widzów obecnych na każdym z koncertów widzów szacowano nawet na 5 tysięcy[1].

Przebieg[edytuj | edytuj kod]

Koncerty odbyły się o godzinach 17.00 i 20.30[4]. Prowadzenia odmówił Lucjan Kydryński, więc konferansjerem był Zbigniew Korpolewski[2][3]. Jako support wystąpił zespół Czerwono-Czarni[1].

Na próbie dźwięku przed występem Brian Jones na skutek podłączenia do sieci elektrycznej o zbyt wysokim napięciu spalił swoje organy firmy „Vox”. Swojego sprzętu użyczył mu klawiszowiec Czerwono-Czarnych, Ryszard Poznakowski[1][6][3].

W czasie koncertu jedna z dziewcząt rzuciła na scenę bukiet goździków (choć są też relacje, że był to kosz żonkili[6]). Mick Jagger jeden z kwiatów wpiął w butonierkę, a pozostałe pogryzł[2][5]. Część rzucił w stronę milicjantów[6][7].

Uczestnicy wspominają, że obydwa koncerty miały fatalną akustykę, przez słaby system nagłośnieniowy i warunki Sali Kongresowej, obiektu nieprzygotowanego do obsługi koncertów tego rodzaju (np. brak odsłuchów)[1]. Bill Wyman jednak ocenił występy jak bardzo dobre, choć „publiczność była bardzo powściągliwa”, prawdopodobnie dlatego, że porządku pilnowały liczne oddziały milicji z pałkami, reagując każdorazowo, gdy publiczność wiwatowała, ktoś z uczestników wchodził na krzesło czy choćby wstawał by oklaskiwać występ[4]. Wyman wspomina „Na scenie byliśmy bezsilni; okropnie było patrzeć na takie tłumienie ludzkich uczuć”[1][8][9]. Z drugiej strony na zdjęciach Polskiej Kroniki Filmowej widać grupy młodzieży szalejące podczas koncertu[10].

Na bis muzycy zagrali „(I Can’t Get No) Satisfaction” na życzenie widzów, którzy skandowali „Ajkengetno!” (Według zapisu Wymana „Icantgetno!”)[8][9].

Poza grupą szczęśliwców większość fanów nie mogła zobaczyć swoich idoli. Frustrację rozładowywali wywołując zamieszki w okolicach Pałacu Kultury i Nauki. Źródła wspominają o licznych (do 10.000) grupach młodzieży oraz walczącymi z nimi oddziałami milicji, a także pojazdach z armatkami wodnymi[4][6]. Muzycy nie widzieli scen pod salą, ale byli tak zbulwersowani tym, czego dowiedzieli się od obsługi, że po koncercie zabrali z hotelu do mikrobusa kilka kartonów singli i EP-ek i wybrali się na przejażdżkę po Warszawie. Gdy tylko widzieli na ulicy grupy młodych ludzi, zwalniali i rzucali im płyty, których rozdali w ten sposób około stu. „Wróciliśmy na noc do hotelu – znacznie szczęśliwsi” - opowiada Wyman[1][8][9].

Oprócz fanów z całej Polski przyjechali też Czesi i Niemcy z NRD[3].

Skład zespołu[edytuj | edytuj kod]

Wykonywane utwory[edytuj | edytuj kod]

Według różnych źródeł zespół wykonał utwory[1][2]:

Mity narosłe wokół koncertów[edytuj | edytuj kod]

Plotka głosiła, że zgodę na koncert wyprosiły osobiście od Władysława Gomułki jego wnuczki[1][2]. Bardziej prawdopodobna wydaje się teoria dziennikarza muzycznego Dariusza Michalskiego(inne języki) o wpływie, który mogła wywrzeć na ówczesnego Ministra Kultury Lucjana Motykę jego córka Anna, wokalistka zespołu Partita[7].

W pierwszych rzędach ponoć siedziały dzieci prominentów partyjnych czy inne osoby związane z władzą[6] w białych koszulach i czerwonych krawatach, choć Maria Szabłowska to dementuje[3]. Niemniej można spotkać relacje, że sam Mick Jagger w czasie koncertu zażądał, żeby publiczność z pierwszych rzędów opuściła miejsca i zwolniła je dla prawdziwych fanów[7].

Największą legendą obrosła plotka o honorarium wypłaconym w złotówkach, za które zespół zakupił ogromną ilość (wagon) polskiej wódki, która miała być potem obłożona wysokim cłem, w wyniku czego została odesłana do Polski[1][2][3][4]. W wariancie tej historii muzycy mieli wyrzucać nieprzydatne im złotówki z tarasu lotniska na Okęciu[3]. Agent muzyczny Andrzej Marzec dementuje plotkę, twierdząc że widział kontrakt Stonesów, na którym miała widnieć kwota „rzędu czterech tysięcy dolarów, z których połowa była w twardej walucie, a połowa w złotówkach po kursie oficjalnym”[4]. Zdaniem Marka Karewicza honorarium wyniosło 600.000 zł[6]. Bill Wyman twierdzi, że rachunek za hotel i pożywienie wyniósł tyle, co honorarium zespołu za koncert[9].

Innym z mitów miałoby być przyjęcie po koncercie członków zespołu z polskim partyjnym establishmentem, po którym, Mick Jagger miał „ruszyć w miasto”[1].

W niektórych relacjach (np. rzecznika prasowego zespołu Lesa Perrina) pojawiają się informację, że porządku pilnowały konne oddziały milicji, a nawet wojsko w hełmach uzbrojone w karabiny maszynowe, przy wsparciu samochodów pancernych, a nawet może czołgów. Paweł Tomasik z Instytutu Pamięci Narodowej po analizie reportów milicyjnych twierdzi, że były to przesadzone relacje, a za wozy pancerne były brane prawdopodobnie pojazdy z armatkami wodnymi. Możliwa była natomiast obecność żołnierzy WSW, standardowo uzbrojonych w karabiny[4].

Koncerty w pop kulturze[edytuj | edytuj kod]

Wydarzenie to jest często przypominane i do dziś budzi emocje. Poświęcono mu film dokumentalny (Moi Rolling Stonesi w reżyserii J. Sosińskiego, 2017), dwie książki (m.in. Marcin Jacobson The Rolling Stones – Warszawa’67, 2013), liczne audycje radiowe, artykuły prasowe oraz internetowe. Koncerty zostały też odnotowane w książkach dotyczących historii zespołu[4].

Wojciech Mann: "Skala tego wydarzenia w realiach gomułkowskiej Polski jest teraz trudna do pojęcia. To trochę tak, jakby dzisiaj na placu Defilad wylądował statek kosmiczny z innej galaktyki i wysłannicy innej cywilizacji powiedzieli, że właśnie wybrali Warszawę na stolicę wszechświata"[5] .

Maria Szabłowska: „Czułam – że nagle znalazłam się w oazie wolności, że to moja muzyka i nikt się nie wtrąca, nie mówi, jak grać, śpiewać. To dla nas było prawdziwe. Nagle odkryliśmy własny świat przez nikogo niekontrolowany, niecenzurowany. Jak już Stonesi zaczęli grać i śpiewać, to oczywiście robili na scenie, co chcieli, nikt im nie mógł czegokolwiek zakazać. Już wcześniej wiedziałam, że ta muzyka daje człowiekowi wolność i ucieczkę od rzeczywistości, ale to był tego namacalny dowód”[3].

Marian Zimiński, organista zespołu Akwarele, kupił podrobiony bilet od tzw. konika. Bilet został skonfiskowany przez członka ORMO, a muzyk dostał kilka razy pałką po plecach. Następnego dnia, podczas nagrania piosenki Czesława Niemena Dziwny jest ten świat w studio demonstrował obecnym fioletowe pręgi. Pod wpływem wydarzenia od pierwszego podejścia wymyślił i zagrał instrumentalny wstęp do utworu[4][6].

Maria Szabłowska wspomina, że Tadeusz Nalepa po udziale w koncercie „wiedział już, jak trzeba grać i śpiewać”[3], a muzycy zespołu Breakout „się przebudzili i zaczęli śpiewać swoim głosem”, tworząc „własne rzeczy, z własnym przekazem, własnymi opowieściami i z własną muzyką”[2].

Janusz Kruk z Andrzejem Mogielnickim napisali o koncercie piosenkę Gdy grali dla nas Rolling Stones, którą śpiewał zespół 2 plus 1[3][11].

Pałac się od krzyku giął
w kandelabrach drżało szkło
w ten dzień gdy grali dla nas Rolling Stones

Andrzej Mogielnicki: Gdy grali dla nas Rolling Stones, [7]

Uwagi[edytuj | edytuj kod]

Przypisy[edytuj | edytuj kod]

  1. a b c d e f g h i j k l m n o Fakty i mity o warszawskim koncercie The Rolling Stones z 1967 roku. polskieradio.pl, 2013-04-13. [dostęp 2024-04-24].
  2. a b c d e f g 55 lat temu The Rolling Stones po raz pierwszy wystąpili w Polsce. dzieje.pl, 2022-04-13. [dostęp 2024-04-24].
  3. a b c d e f g h i j k M. Szabłowska: wokół koncertu The Rolling Stones z 1967 r. krąży wiele legend. dzieje.pl, 2018-07-08. [dostęp 2024-04-24].
  4. a b c d e f g h i j k Paweł Tomasik, Działania Milicji Obywatelskiej związane z koncertami zespołu The Rolling Stones w Warszawie 13 kwietnia 1967 r. w świetle dokumentów z Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, wspomnień i prasy, „Przegląd Archiwalny Instytutu Pamięci Narodowej” (13), 2020, s. 213–214, ISSN 1899-1254 [dostęp 2021-12-14].
  5. a b c d Wojciech Mann: RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą. Kraków: Znak, 2010, s. 52, 60. ISBN 978-83-240-1459-0.
  6. a b c d e f g h i j k l m n o Łukasz Czepułkowski. Zobaczyć Micka Jaggera. The Rolling Stones w PRL. „pamięć.pl. Biuletyn IPN”. 4/5, s. 57-60, 2012. Warszawa: Instytut Pamięci Narodowej. ISSN 2084-7319. 
  7. a b c d e Krzysztof Orzechowski: To była histeria jakby wylądowało ufo mówią że zapłacili im wagonem wódki. tvn24.pl, 2017-04-14. [dostęp 2024-04-24].
  8. a b c d e f Bill Wyman: Rolling with the Stones. New York: DK Publishing, 2002, s. 269-270. ISBN 0-7894-9998-3. OCLC 49894695. (ang.).
  9. a b c d e f g h Bill Wyman: Stone Alone. Penguin Books, 1991. (ang.).
  10. Stones '67 in Warschau, [w:] iguan33 [online], youtube.com, 14 marca 2008 [dostęp 2024-04-24].
  11. Gdy grali dla nas Rolling Stones. bibliotekapiosenki.pl, 2022-07-01. [dostęp 2024-04-24].

Linki zewnętrzne[edytuj | edytuj kod]